26 dni urlopu dla wszystkich niezależnie od stażu pracy. Rząd szykuje zmiany w prawie

6 listopada 2017 wróć do listy aktualności »

Zgodnie z propozycjami zmian każdemu pracownikowi na umowie o pracę będzie od razu przysługiwał 26-dniowy urlop (dziś na początku kariery można liczyć jedynie na 20 dni).

Jak podaje poniedziałkowy "Fakt", pomysł ten ma akceptację rządu. Natomiast nie ma jeszcze pewności, jaką decyzję gabinet Beaty Szydło podejmie w kwestii zmian w umowach śmieciowych.

Oprócz tego, że od początku pracownicy będą mogli korzystać z 26 dni wolnego, zakłady pracy będą jeszcze mogły wydłużyć ten okres. Z drugiej jednak strony nowe propozycje zakładają, że cały urlop trzeba będzie wykorzystać w tym roku, za który przysługuje. Nie będzie można zostawiać sobie wolnych dni na kolejny rok.

Jak pisaliśmy w październiku, ma też zniknąć możliwość dorabiania na urlopie dla kogoś innego albo dla naszej firmy, ale na podstawie innej umowy. Jeśli już weźmiemy urlop, to pozostanie nam zajęcie się wszystkim innym, ale nie pracą zarobkową. Przedstawiciele OPZZ i pracodawców z Konfederacji Lewiatan już w ubiegłym miesiącu krytycznie odnosili się do tych propozycji.

Co się zaś tyczy umów zlecenia i umów o dzieło, to jest pomysł na ich wyeliminowanie. Obok istniejącego dziś etatu, ma się pojawić możliwość zatrudnienia na umowę o pracę nieetatową.

To nie koniec zmian. Jak mówił w ubiegłym miesiącu wiceminister Marcin Zieleniecki, nowością ma też być ograniczenie uznaniowych składników pensji. Nowy Kodeks Pracy będzie ustalał procentowy udział tych części wynagrodzenia, których wysokość zależy od decyzji przełożonego. Ma to zapewnić stabilną wysokość pensji - wyjaśniał Zieleniecki.

To, jaki kształt przyjmą ostatecznie przepisy, będzie zależało ode resortu pracy, którym kieruje Elżbieta Rafalska.

Porpozycje zmiany w kwestii długości urlopów i form umów to tylko jeden z elementów nowych regulacji rynku pracy. Rząd jest też bowiem coraz bliżej przyjęcia kontrowersyjnego projektu zakazu handlu w niedziele.

Z tym projektem jest jednak problem. Gabinet Beaty Szydło na tyle zmienił jego formę, że "Solidarność", która była autorem propozycji, odcięła się od prac nad dokumentem. Według najnowszych ustaleń wolne od handlu miałyby być dwie niedziele w miesiącu, ale wicepremier Mateusz Morawiecki nie wyklucza, że to się jeszcze może zmienić.

"Solidarności" natomiat zależy na wolnej każdej niedzieli. Według związkowców mają na tym skorzystać przede wszystkim pracownicy centrów handlowych i marketów, którzy będą mogli poświęcić siódmy dzień tygodnia rodzinom.

źródło: wp.finanse

aktualizacja (RP)