Właściciel firmy transportu autobusowego w Australii wprowadził w zdumienie pracowników specjalnymi premiami w podziękowaniu za przywiązanie do firmy
Ken Grenda (79 lat) sprzedał firmę zarządzającą flotą autobusów komunikacji miejskiej w Melbourne, którą rodzina prowadziła przez 66 lat i postanowił rozdać część otrzymanych pieniędzy swym pracownikom w nagrodę za ich ciężką pracę i lojalność. W sumie rozdał 15 mln dolarów (15,9 mln dol. USA).
Wielu z 1800 zatrudnionych sądziło początkowo, że ich bank pomylił się, kiedy stwierdzali na swych kontach tajemniczą wpłatę — podał „Herald Sun". Dostali przeciętnie po 8500 dolarów, ale najstarsi stażem pracy nawet po 100 tys.
- Firma jest dobra dobrymi ludźmi, a nasi są fantastyczni. To trzeba przyznać. Mamy tu ludzi, którzy pracują od dwóch pokoleń. Jeden facet robi to samo od 52 lat — wyjaśnił Grenda.
Vernon Franklin, pracujący jako kierowca od 5 lat po przybyciu do Melbourne z Indii stwierdził, że nie ma słów, by nachwalić taką hojność szefa. — Myślę, że tracimy wielkiego człowieka — stwierdził w stacji tv Channel Nine.
Iain Beberidge, który pracuje w tej firmie od 15 lat dodał, że szacunek dla prezesa nie wynika tylko z tego, że podzielił się swymi pieniędzmi. — Ken zawsze dbał o swych pracowników, traktował ich jak rodzinę. Zawsze, gdy pojawił się w zajezdni, podał każdemu rękę i życzył dobrego dnia — wspominał.
Firmę Grendy kupił inny operator floty autobusów, Ventura. Jego szefowie obiecali zachować całą załogę bez zmiany warunków.
źródło: ekonomia24
aktualizacja (RP) 03.02.2012