
W
warszawskiej siedzibie OPZZ dyskutowano o systemie emerytalnym w Polsce
na konferencji zorganizowanej przez centralę we współpracy z Radą
Dialogu Społecznego.
W dyskusji uczestniczyli członkowie
Prezydium i Rady OPZZ z przewodniczącym Janem Guzem na czele. Obecni
byli przedstawiciele RDS oraz zaproszeni goście: dr Aleksandra Wiktorow,
Rzecznik Finansowy, prof. Leokadia Oręziak, kierownik Katedry Finansów
Międzynarodowych SGH oraz eksperci Ministerstwa Rodziny, Pracy i
Polityki Społecznej. Dyskusję moderowała Wiesława Taranowska,
wiceprzewodnicząca OPZZ.
Rozmawiano m.in. o zapisach zawartych w
dokumentach rządowych: Białej i Zielonej Księdze Przeglądu
Emerytalnego, informacji Rady Ministrów dla Sejmu RP o skutkach
obowiązywania ustawy z dnia 11 maja 2012 r. o zmianie ustawy o
emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wraz z
propozycjami zmiany oraz informacji Rady Ministrów dla Sejmu RP o
skutkach obowiązywania ustawy z dnia 25 marca 2011 r. o zmianie
niektórych ustaw związanych z funkcjonowaniem systemu ubezpieczeń
społecznych oraz ustawy z dnia 6 grudnia 2013 r. o zmianie niektórych
ustaw w związku z określeniem zasad wypłaty emerytur ze środków
zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych wraz z propozycjami
zmian.
Otwierając dyskusję Jan Guz przypomniał, że debata o
emeryturach trwa od wprowadzenia zmian decyzją koalicji AWS – UW w 1998
r. Odgrzewa się ją co 2-3 lata na skutek kolejnych koncepcji, które mają
podłoże polityczne – liberalne, prawicowe czy lewicowe. To ustrojowe
podejście powoduje częste zmiany, co nie jest korzystne dla
ubezpieczonych. –
Emerytury to proces, jego wdrażanie twa latami –
mówił Guz. Na zabezpieczenie emerytury człowiek poświęca całą aktywność
zawodową. Dziś na emerytury przechodzi pokolenie lat 40 – tych i 50 –
tych. Żyją dłużej bo obciążenie pracą było mniej szkodliwe dla zdrowia.
Tymczasem kontynuuje się swoistą grę psychologiczną, budując
przeświadczenie, że emerytura jest niepewna, że każda nowa władza może
ci ją zabrać.
Przegląd emerytalny niesie tą niepewność, mnoży
produkty i instrumenty gdzie lokowane będą pieniądze obok istniejących
FUS, ZUS, PTE, OFE, IKE, IKSE –
Można powiedzieć – jedni się nasycili teraz kolej na innych - powedział Guz.
Według szefa OPZZ trzeba rozliczyć miniony okres wyciągając wnioski z
funkcjonowania OFE i błędów popełnionych przez władzę. Konieczna jest
spójność systemu ze świadczeniem. Dyskusja musi być merytoryczna by nie
popełnić błędów jak przy obniżaniu wieku emerytalnego gdzie zapomniano
o nauczycielach czy pracownikach wymiaru sprawiedliwości.
Guz
zwracał uwagę na to, że pracujemy najdłużej w Europie. To nie ma
przełożenia na wysokość świadczenia, na zależność emerytury od stażu
pracy, PKB i sytuacji na rynku pracy. Temu służy nasza propozycja
nabywania praw do świadczeń emerytalnych po osiągnięciu tzw. stażu
składkowego: kobiety - 35 lat, mężczyźni – 40. Trzeba tworzyć warunki do
„aktywnego starzenia się" czyli wykorzystania kwalifikacji wynikających
z doświadczenia pracownika. Reformując system należy brać pod uwagę
długość życia „w zdrowiu" , ostrożnie korzystać z prognoz i nie straszyć
społeczeństwa – to nie buduje zaufania do systemu.
Zidentyfikowane przez OPZZ problemy systemu emerytalnego w Polsce
zreferował Bogdan Grzybowski, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej.
Podstawowy problem, to nowy sposób wyliczania emerytur – reforma
systemu doprowadziła do obniżenia emerytur prawie o połowę. Wysokość
świadczenia jest drastycznie niska z uwagi na formułę jego wyliczania
(podzielenie kwoty składek zewidencjonowanych na koncie w ZUS przez
dalsze średnie trwanie życia obowiązujące dla wieku danej osoby
przechodzącej na emeryturę). Na wysokość emerytury mają wpływ także
tablice trwania życia liczone przez Główny Urząd Statystyczny. Ponieważ
podobno żyjemy coraz dłużej, corocznie publikowane przez Główny Urząd
Statystyczny dane dotyczące dalszego trwania życia są, z punktu widzenia
przyszłych emerytów, coraz mniej korzystne, bowiem dla każdego rocznika
wydłużają okres pobierania emerytury, a tym samym obniżają jej
wysokość. Niewiele się o tym dzisiaj mówi, ale głównym celem reformy
systemu emerytalnego z 1998 roku była obniżka tych świadczeń. Proces
obniżania emerytur będzie – zdaniem B. Grzybowskiego - cały czas
postępował, aż do momentu, kiedy będą one całkowicie symboliczne albo w
ogóle ich nie będzie. Coraz częściej system emerytalny spycha emerytów
do pomocy społecznej, bowiem ich świadczenia nie są wystarczające.
Drugi podstawowy problem – to deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Warto zauważyć , że z 16 mln. pracujących zaledwie 9 milionów jest na
etatach i płaci składki w pełnej wysokości. Reszta osób pracuje na
umowach śmieciowych, na samozatrudnieniu, w szarej strefie, w firmach
outsourcingowych, agencjach pracy tymczasowej i na emigracji. Pracodawcy
za wszelką cenę unikają płacenia składek na FUS.
Trzeci
problem wiąże się z trzema systemami emerytur w Polsce: - powszechny
system emerytalny i odrębności z tytułu z przynależności do niektórych
grup zawodowych, rodników i osób prowadzących pozarolniczą działalność,
służb mundurowych. Są one tak różne, że nawet trudno porównywać takie
kwestie jak relacja składki do wysokości świadczeń, czy brak tej
składki. Odrębność systemów emerytalnych i innych świadczeń dla służb
mundurowych występuje w większości krajów na świecie. Dlatego tego typu
rozwiązanie w Polsce nie budzi sprzeciwu. Emocje budzą za to –
postrzegane przez ubezpieczonych w systemie powszechnym jako bardzo
korzystne – warunki nabycia prawa do świadczeń w systemach mundurowych i
ich wysokość. Ponadto sposób liczenia emerytur z systemu powszechnego i
systemu dla służb mundurowych prowadzi do zwiększania rozpiętości w
wysokościach świadczeń z obu systemów w przyszłości.
Kolejny
problem związany jest z wysokością emerytury. W systemie powszechnym nie
istnieje ustawowa maksymalna wysokość emerytury. Jako regulację górnej
granicy emerytury trzeba jednak traktować ograniczenie podstawy wymiaru
składek na ubezpieczenie emerytalne do 30-krotności prognozowanego na
dany rok przeciętnego wynagrodzenia.
Następny problem związany
jest z emeryturami pomostowymi. Pamiętamy, że milionowi osób
pracujących w szczególnych warunkach odebrano prawo do wcześniejszej
emerytury. OPZZ w momencie tworzenia emerytur pomostowych wskazywało na
nadmierne zaostrzenie kryteriów ich uzyskania przez osoby, które po 31.
grudnia 1999 r. nie zaczęły pracy w szczególnych warunkach lub nie
kontynuowały jej po tej dacie. Zdaniem OPZZ to nie data urodzenia, ale
kryteria medyczne i bezpieczeństwa publicznego powinny decydować kto ma
prawo do emerytury pomostowej". Przyjęty przy uchwalaniu ustawy wykaz
stanowisk był niewłaściwy. Dziś już wiadomo, że rodzi on problemy.
Dlatego przy okazji przeglądu emerytur pomostowych, trzeba spojrzeć na
problem szeroko. Zmienić definicje, bo ówczesne miały na celu istotne
ograniczenie liczby osób uprawnionych do wcześniejszych emerytur. Z
emeryturami pomostowymi wiąże się jeszcze jeden problem, a mianowicie –
wygasający charakter tych świadczeń. W 2040 r. ostatnia osoba mająca
prawo do
emerytury pomostowej zakończy pracę.
Zdaniem
OPZZ osoby pracujące w szczególnych warunkach nie mogą być tylko dawcami
składek na Fundusz Emerytur Pomostowych. Nie poprawiają się warunki ich
pracy, a potem mogą nie otrzymać nigdy świadczenia. Przede wszystkim
zaś emerytury pomostowe nie powinny mieć charakteru wygasającego.
Biorąc pod uwagę powyższe, należy zaproponować kilka rozwiązań:
- jednym z nich może być powrót do poprzedniego systemu wyliczania emerytur (powrót do systemu zdefiniowanego świadczenia);
- po drugie należy wprowadzić obowiązek opłacania składek od wszystkich dochodów;
- po trzecie, można umożliwić zwiększenie emerytury o 25% emerytury
zmarłego małżonka (wiadomo, że koszty utrzymania 1-osobowego emeryckiego
gospodarstwa domowego są znacznie wyższe);
- wreszcie wprowadzenie możliwości skorzystania z prawa do emerytury po przepracowaniu odpowiedniego okresu składkowego.


