Emerytury mogą być niższe nawet o tysiąc złotych, bo w ZUS nie zapisano wszystkich składek sprzed 1999 roku

27 marca 2017 wróć do listy aktualności »

– To będzie tragedia w wielu rodzinach. Mnóstwo osób tylko czeka, aż będzie mogło odejść z pracy, ale gdy dostaną wyliczenie świadczenia z ZUS, może się okazać, że nie będą mieli z czego żyć – mówi Łukasz Wacławik z Wydziału Zarządzania krakowskiej AGH.

Niższy wiek emerytalny dla 330 tys. osób

Obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn wchodzi w życie 1 października. To spowoduje, że w całym 2017 r. na emeryturę będzie mogło odejść rekordowo dużo, bo aż ok. 550 tys., Polaków; z tego ok. 330 tys. uzyska takie uprawnienia w wyniku obniżenia wieku emerytalnego.

Wielu z nich może przeżyć dramat. Jak ustaliła „Wyborcza”, 93 tys. osób uprawnionych do emerytury od października (w tym 50 tys. kobiet) nie ma na kontach w ZUS wszystkich składek emerytalnych.

W sumie w całym kraju składek brakuje aż 2 mln Polaków pracujących przed 1999 r., którzy nie przeszli jeszcze na emeryturę. Powód? Kapitał początkowy.

Bolesny kapitał początkowy

Od reformy z 1999 r. każdy ma indywidualne konto emerytalne w ZUS, na które co miesiąc pracodawca przelewa ok. 20 proc. jego pensji na składkę emerytalną. Jednak przed 1999 r. takich kont nie było. Pracodawca przesyłał składki za pracowników zbiorczo. Wpadały do jednego worka. ZUS od kilku lat ma zadanie rozdzielić zaległe składki (sprzed 1999 r.) pomiędzy poszczególnych pracowników.

Ale to od nas ZUS musi dostać dokumenty o wysokości zarobków i latach pracy u poszczególnych pracodawców. Na tej podstawie zdecyduje, czy dopisać do naszego konta kilka, kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy. Sam ZUS nie wie, ile przed reformą zarabialiśmy, więc nie wie, ile dopisać składek do konta. Te zaległe składki fachowo nazywamy kapitałem początkowym.

Zobacz też: Będziemy krócej pracować. Ale jak to się odbije na wysokości emerytur? Pytamy ministrów i...

25 lat pracy w starym systemie = minus 1,5 tys. zł

Chodzi o naprawdę duże pieniądze. W przypadku osoby, która pracowała ponad 25 lat w starym systemie emerytalnym i zarabiała średnią krajową, kapitał początkowy może stanowić trzy czwarte emerytury – nawet 1,5 tys. zł. – Jeżeli więc osoba ta nie wystąpi o naliczenie kapitału, na starość będzie dostawała znacznie mniej, niż powinna – mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy.

ZUS zapewnia, że komuś, kto nie zadbał o naliczenie wszystkich składek, pomoże w naliczeniu kapitału w chwili składania wniosku o emeryturę.

Ale, po pierwsze, spowoduje to, że sama procedura przyznania emerytury się wydłuży, a po drugie, wcale nie ma pewności, czy odzyskamy wszystkie należne składki.

Dlaczego? Bo z każdym rokiem maleją szanse na odnalezienie dokumentów z dawnych zakładów pracy. Po wielu z nich nie ma już śladu – zbankrutowały albo zakończyły działalność.

Polacy dokumentów szukają więc w archiwach. Niestety, tu też nie wszystkim można pomóc. Bo nawet jeżeli dokumenty uda się namierzyć, to są one w tak opłakanym stanie, że nie da się ich odczytać.

Ostatnio archiwum w Milanówku przejęło blisko trzy kilometry dokumentacji po firmie z Radomska. Informacje o zarobkach, świadectwa pracy były przechowywane w piwnicach, garażach oraz opustoszałych budynkach bez okien. Archiwum przejęło też akta pracownicze po zakładach mięsnych w Lubuskiem. Dokumenty są bezużyteczne, bo sprasowano je w brykiety.

Często jedynym sposobem na odzyskanie składek jest znalezienie świadków, którzy potwierdzą, że pracowaliśmy w danym zakładzie.

źródło: wyborcza.pl

aktualizacja (RP)