OPZZ: PiS zrobiło nas w bambuko
30 czerwca 2016
wróć do listy aktualności »
W szeregach związków zawodowych wrze. - Postawiliśmy na PiS, bo obiecało
nam, że wrócą stare zasady przechodzenia na emeryturę, czyli kobiet w
wieku 60 lat, a mężczyzn - 65, oraz że prawo do emerytury uzyskają,
niezależnie od wieku, także ci, którzy przepracowali określoną liczbę
lat. Tymczasem okazuje się, że były to puste obietnice - mówi
"Rzeczpospolitej" Jan Guz, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia
Związków Zawodowych.
W projekcie ustawy, jaki prezydent Andrzej Duda skierował do Sejmu,
prawo do emerytury daje staż pracy - 40 lat w przypadku mężczyzn i 35
lat dla kobiet - ale dotyczy to tylko osób, które osiągnęły odpowiedni
wiek: mężczyźni 65 lat, a kobiety 60.
Stosunkowo młody emeryt mógłby równocześnie pobierać świadczenia i
dorabiać. Połączenie stażu pracy z wiekiem ogranicza taką możliwość.
Związkowcy psioczą także na to, że jeśli dojdzie do reformy
emerytalnej, to najwcześniej zacznie się ona w 2018 r., choć mówiło się o
terminie o rok wcześniejszym. - Wszystko wskazuje na to, że zrobili nas
w bambuko - mówi Guz.
Jednak jego zdaniem
OPZZ
wychodzi ze sprawy z twarzą, bo z nim prezydent nie podpisał
porozumienia o współpracy, tak jak przed wyborami porozumiał się z NSZZ
„Solidarność". - Im to dopiero musi być nie w smak - przekonuje Guz.
„S" oficjalnie sprawy nie komentuje. Związkowcy z tej organizacji po
cichu przyznają jednak, że w ich szeregach myśli się podobnie. - Otwarte
postawienie się prezesowi Kaczyńskiemu to dla nas ostateczność. Choć
nie wykluczamy, że jeśli pat emerytalny będzie trwał, w końcu do tego
dojdzie - mówi „Rzeczpospolitej" bliski współpracownik szefa „S" Piotra
Dudy.
- „Solidarność" na otarcie łez dostała podwyżkę płacy minimalnej. To
jednak ich nie zadowoliło, bo wiem, że Jarosław Kaczyński był na ich
krajowym zjeździe i tłumaczył się z prac nad reformą emerytalną - mówi
Guz.
Odwrócenie reformy emerytalnej nie jest proste, bo budżet tego może nie
udźwignąć. Ubiegły rok był pierwszym, w którym liczba emerytów zaczęła
gwałtownie rosnąć. W 2015 r. na emeryturę przeszło aż 224 tys. osób. Dla
porównania rok wcześniej nowych emerytów było 158 tys.
W ubiegłym roku do wypłacanych świadczeń trzeba było dołożyć z budżetu
państwa aż 44 mld zł. Powiązanie stażu pracy z wiekiem spowodowałoby, że
dziura nie powiększałaby się tak szybko.
- To nie jest rozwiązanie. Należałoby raczej stworzyć system zachęt dla
pracodawców, by chcieli zatrzymać osoby w starszym wieku w pracy. To
mogłaby być np. obniżka składki na Fundusz Pracy czy składki rentowej -
sugeruje Guz.
Czy niezadowolenie związków z tego, jak obecna władza rozwiązuje sprawę emerytur, zaprowadzi je na ulicę?
- Nie możemy tego wykluczyć. Napięcie w naszych szeregach rośnie.
Ludzie buntują się nie tylko przeciwko sprawom emerytalnym, ale także
np. przeciwko planowanej reformie szkolnictwa. Nikt z nami jej nie
konsultował, choć nam to obiecano - mówi Andrzej Radzikowski,
wiceprzewodniczący OPZZ.
Jednak zdaniem prof. Rafała Chwedoruka, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego,
PiS ma jeszcze rok na to, by sprawę emerytur rozwiązać. - Do zaostrzenia walki o
wiek emerytalny może dojść w połowie 2017 r., jeśli
rząd
do tej pory nic nie zrobi. Związki będą walczyć, bo dla nich ta sprawa
jest priorytetem - przekonuje.
OPZZ to największa organizacja związkowa, ma ponad 700 tys. członków.
Nieco mniej liczna jest „S". Zdaniem Chwedoruka jeśli PiS nie porozumie
się w sprawie emerytur ze związkowcami, prawdopodobnie przegra następne
wybory.
źródło: wp.wiadomości
aktualizacja (RP)