"Liczymy na utrzymanie jedności i solidarności państw Europy Środkowej. Wierzymy, że priorytetem krajów Europy Środkowej jest konkurencyjność europejskiej gospodarki oraz interesy gospodarcze przedsiębiorstw. Jesteśmy przekonani, że tak pozostanie" - powiedziała, cytowana w komunikacie, Justyna Skrzydło, wiceminister infrastruktury.
W ub. roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.
Ma mu przysługiwać nie tylko płaca minimalna, jak jest obecnie, lecz także inne obowiązkowe składniki wynagrodzenia, takie jak premie czy dodatki urlopowe. Gdy okres delegowania przekroczy dwa lata, pracownik delegowany - zgodnie z propozycją KE - byłby objęty prawem pracy państwa goszczącego. Dla polskich firm, które delegują prawie pół miliona pracowników, to skrajnie niekorzystne zapisy. Francja, wspierana przez kilka innych zachodnich krajów, forsuje ograniczenie delegowania do 12 miesięcy.
Obecne rozwiązanie, zgodnie z którym firma płaci składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek kraju pochodzenia, Macron i wielu innych polityków na Zachodzie nazywają "dumpingiem socjalnym".
Ministrowie pracy krajów UE mają się zająć nowelizacją dyrektywy na spotkaniu 23 października w Luksemburgu.
źródło" pulsHr
aktualizacja (RP)