Polska w rękach młodych, czyli co się wydarzy na rynku pracy

1 kwietnia 2015 wróć do listy aktualności »

Dzisiejsza gospodarka, rynek pracy oraz dialog między pracodawcami i pracownikami spoczywają przeważnie w rękach 50-latków. My zapytaliśmy niespełna 30-letnich związkowców, przedsiębiorców i ekonomistów, którzy w przyszłości staną się decydentami, o ich poglądy w najważniejszych z perspektywy rynku pracy kwestiach. Pytania dotyczyły pensji minimalnej, sensu jej istnienia oraz oczekiwanej kwoty, reformy emerytalnej, umów cywilnoprawnych oraz jawności wynagrodzeń.

Odpowiedzi udzielili: Anna Patrycja Czepiel, 23-letnia współautorka portalu Prawdometr.pl oceniającego prawdomówność polityków, specjalista ds. rynku pracy, Marek Tatała, 28-letni ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju, członkowie Komisji Młodych OPZZ, członkowie Komisji Młodych NSZZ "Solidarność", Piotr Rogula, 28-letni członek zarządu w spółce CR Partners (negocjacje i pośrednictwo handlowe), rzecznik Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w woj. świętokrzyskim, radny gminy Miedziana Góra oraz Adam Kądziela, 22-letni przewodniczący Forum Młodych Lewiatan.

Pensja minimalna

Anna Patrycja Czepiel: Zabezpiecza przed patologicznymi sytuacjami, jednak w Polsce na przestrzeni ostatniej dekady rosła zbyt szybko. W 2005 roku wynosiła 849 zł brutto, w 2015 roku jest na poziomie 1750 zł brutto, co oznacza całkowity koszt pracodawcy w wysokości 2113 zł. Minimalne wynagrodzenie wzrosło zatem w latach 2005-15 o ponad 100 proc., podczas gdy ceny zwiększyły się o blisko 25 proc. Dla firm z uboższych miejscowości obecna płaca minimalna jest czasami tak wysoka, że jedynym rozwiązaniem jest zatrudnianie części pracowników np. na podstawie nieozusowanych umów o dzieło.

Marek Tatała: Podwyżki płacy minimalnej podbijają średnie wynagrodzenie oraz mogą podbijać oczekiwania płacowe lepiej zarabiających pracowników. Tracą na tym pracownicy, którzy ze względu na zbyt szybki wzrost płacy minimalnej niezwiązany ze wzrostem produktywności pracy mogą utracić zatrudnienie lub zostać wypchnięci do innych form zatrudnienia czy szarej strefy.

Adam Kądziela: Z punktu widzenia regionalnego zróżnicowania w poziomie cen, przeciętnych wynagrodzeń, a także produktywności pracy jednolita stawka płacy minimalnej wydaje się nieuzasadniona i powinna być dostosowana do lokalnych uwarunkowań. Wyniki badań rynku pracy przeprowadzonych w latach 90. wskazały, że wzrost płacy minimalnej o 10 proc. skutkował zwiększeniem poziomu bezrobocia o 3 pkt proc. Z tej perspektywy dobrym rozwiązaniem wydawałoby się obniżenie płacy minimalnej do poziomu, który nie hamowałby wzrostu zatrudnienia w branżach i województwach, w których wydajność pracy jest na niskim poziomie. Ustalanie jej poziomu powinno być wynikiem konsultacji organizacji pracodawców, pracowników i środowiska naukowego w ramach wojewódzkich rad dalogu społecznego.

OPZZ: Należy wprowadzić minimalną płacę godzinową w wysokości co najmniej 11-12 zł brutto. Minimalna płaca miesięczna powinna wynosić co najmniej 50 proc. średniego wynagrodzenia, czyli około 2 tys. zł brutto.

"Solidarność": Obecnie płaca minimalna mija się ze swoim celem. Kojarzy się z wynagrodzeniem, które zapewniałoby minimum egzystencji, a ciężko egzystować za 1750 zł brutto.

Wiele firm celowo zmienia umowy o pracę na pół etatu czy też na umowy cywilnoprawne, aby nie wypłacać choćby tej minimalnej. Każdy z nas powinien sam określić, co jest dla niego pensją minimalną, i mieć możliwość zarobienia swojego minimum. Jeśli już mamy podać jakąś kwotę, to owe minimum wyniosłoby 2 tys. zł netto.

Piotr Rogula: Do pewnego stopnia jestem za podniesieniem każdego wynagrodzenia, ale pod warunkiem że partycypować w tym na równi z przedsiębiorcami będzie państwo przez zmniejszenie kosztów pracy w Polsce.

Praca do 67. roku życia

Adam Kądziela: Kształt systemu zaprojektowanego przez kanclerza Bismarcka dostosowany był do ówczesnych uwarunkowań demograficznych. W sytuacji, w której długość życia kształtowała się na poziomie ok. 45 lat, a emerytura wypłacana była osobom powyżej 70. roku życia, system funkcjonował bardzo dobrze i przynosił państwu zyski. Proces starzenia się społeczeństwa i wydłużania długości życia spowodował, że świadczenia emerytalne pobiera coraz więcej osób, a coraz mniej wykonuje pracę i odprowadza składki do ZUS. Wbrew powszechnej opinii podwyższenie wieku emerytalnego nie wpłynie negatywnie na sytuację osób młodych na rynku pracy. Założenie pełnej zastępowalności pokoleń w miejscu pracy opiera się na poniekąd naiwnym przeświadczeniu o posiadaniu przez młodych niezbędnych kwalifikacji i doświadczenia zawodowego w momencie wejścia na rynek pracy.

Marek Tatała: Prognozy demograficzne GUS pokazują, że do 2040 r. liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie aż o 2,5 mln. Gdyby doszło do odwrócenia reformy emerytalnej i przywrócenia poprzedniego wieku dla kobiet i mężczyzn, ten spadek sięgnąłby prawie 5 mln osób. Jednocześnie rosłaby o wiele szybciej liczba emerytów, co jeszcze bardziej obciążałoby pracujących.

W związku z negatywnymi prognozami demograficznymi oraz z tym, że żyjemy coraz dłużej, wiek 67 lat nie będzie pewnie ostateczną granicą. Pomysłem, który warto wprowadzić w życie, jest automatyczne powiązanie minimalnego wieku emerytalnego ze wzrostem oczekiwanej długości życia w przyszłości.

Anna Patrycja Czepiel: Można zastanowić się nad propozycją uzależnienia wieku przechodzenia na emeryturę od stażu pracy, aby osoby, które zaczęły pracować w wieku 20 lat, nie musiały pracować dłużej niż ci, którzy rozpoczęli pracę dopiero w 25. roku życia.

OPZZ: Podwyższono wiek emerytalny, a nie podjęto działań na rynku pracy, w polityce zdrowotnej i rodzinnej. Warto pamiętać, że Polacy i Polki żyją w zdrowiu znacznie krócej niż mieszkańcy rozwiniętych krajów zachodnich. Rząd nie zadbał też o to, aby stworzyć godne miejsca pracy dla seniorów i dlatego odsetek zatrudnionych osób 55 plus należy w Polsce do najniższych w UE. Innymi słowy, podnoszenie wieku emerytalnego bez zmian na innych obszarach polityki państwa nie miało żadnego sensu.

Rząd powinien też przyjąć możliwość przechodzenia na emeryturę ze względu na staż pracy. OPZZ proponował, aby to było 35 lat pracy dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn.

"Solidarność": Każdy powinien pracować tyle, ile sam uważa za słuszne. Obecny system emerytalny w żaden sposób tego nie gwarantuje. Wiek emerytalny jest sztucznym tworem mającym na celu zmuszenie nas do płacenia składek na ZUS do 67. roku życia.

Jeśli ktoś odłożyłby przez 30 lat pracy tyle, że miałoby mu to starczyć na spokojną emeryturę, to nie widzimy przeszkód, aby przejść na nią w wieku np. 55 lat.

Piotr Rogula: Gdyby politykom przyszło do głowy odpuszczenie walki na tym polu i podliczenie kwot dotacji do systemu emerytalnego, kosztów utrzymania tego systemu i ryzyka jego upadku, byłaby szansa na wprowadzenie emerytury obywatelskiej, najlepiej uzależnionej od przepracowanych lat.

Umowy cywilnoprawne

Anna Patrycja Czepiel: Śmieciówka stała się synonimem wszelkiego zła. Niestety, polski rząd skupił się na konsekwencjach nadużywania umów cywilnoprawnych dla systemu ubezpieczeń społecznych, czyli oskładkował umowy-zlecenia do wysokości płacy minimalnej - planowane jest także oskładkowanie umów o dzieło. Ale osoby, które rzeczywiście są ofiarami niesłusznego zatrudniania na umowach cywilnoprawnych, zamiast zabierania im cennych 100-200 zł wolałyby raczej zyskać podstawowe uprawnienia pracownicze, takie jak prawo do płatnego urlopu czy wolnych dwóch dni w tygodniu.

Marek Tatała: Należy ograniczać bodźce do zawierania umów cywilnoprawnych poprzez uelastycznienie umów o pracę. Można to zrobić np. przez rezygnację z podawania przyczyny wypowiedzenia umowy o pracę na czas nieokreślony czy skrócenie okresów wypowiedzenia tych umów. Ułatwienie potencjalnego rozwiązania stosunku pracy będzie dla pracodawców zachętą do jego zawierania.

Piotr Rogula: Dzięki tym umowom mamy elastyczny rynek pracy, co przekłada się na jego konkurencyjność. Zdaję sobie jednak sprawę, że często dochodzi do nadużyć. Obniżmy koszty pracy w przypadku umów o pracę do podobnego poziomu jak przy zleceniach, a nikt nie będzie musiał kombinować z umowami cywilnoprawnymi i szarą strefą.

Adam Kądziela: Świat zmierza w kierunku myślenia projektowego, zadaniowego. Za zmianami zachodzącymi zarówno na rynku pracy, jak i w świadomości Polaków nie nadąża ustawodawstwo. Założeniem umów cywilnoprawnych jest dążenie do uelastycznienia warunków pracy, co w efekcie ma się przyczynić do poprawy sytuacji na rynku pracy.

OPZZ: Brak stabilności zatrudnienia to jedna z głównych bolączek polskiego rynku pracy, co w szczególnym stopniu dotyczy młodych ludzi. Jesteśmy zwolennikami radykalnego ograniczenia umów cywilnoprawnych.

"Solidarność": Umowy cywilnoprawne powodują wypaczenie rynku pracy. Zero odpowiedzialności zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Możliwość dowolnej regulacji stawki godzinowej, nieobowiązujący kodeks pracy. Bardzo często masowe zatrudnianie na umowy-zlecenia wiąże się nie z jej początkową ideą, tzn. z trudną sytuacją ekonomiczną firmy, ale z większym cięciem kosztów i optymalizacją zysków.

Jawność wynagrodzeń

Anna Patrycja Czepiel: Jawność mogłaby zapobiec nierównemu wynagradzaniu pracowników o podobnym stażu i z takim samym zakresem obowiązków - mowa tu np. o zjawisku dyskryminacji ze względu na płeć. Z drugiej strony obowiązek podawania tak wrażliwych danych nie powinien być narzucany odgórnie przez państwo. Powinny o tym decydować władze i pracownicy firmy.

Marek Tatała: Pełna jawność powinna dotyczyć wynagrodzeń w sektorze publicznym. Imienne listy płac wraz z informacjami o wszelkiego rodzaju premiach czy dodatkach powinny być regularnie publikowane m.in. w internecie.

OPZZ: Życie publiczne powinno opierać się na jawności i przejrzystości. Dzięki jawności płac ludzie dowiedzieliby się, jaka jest skala nierówności społecznych. Społeczeństwo zobaczyłoby, jak w czasie kryzysu władze firm podwyższają sobie pensje i wypłacają olbrzymie premie, a jednocześnie zwalniają pracowników.

"Solidarność": Istnieje mnóstwo porównywarek i analizatorów struktury wynagradzania w różnych branżach. Jeśli to nie pomoże, to zawsze można podpytać już tam zatrudnionych. Z pewnością wynagrodzenie to czynnik, który w dużej mierze decyduje o podjęciu pracy i ogromną zaletą byłoby zapoznać się z nim już podczas pierwszych kontaktów z firmą, w której chcemy podjąć pracę.

Piotr Rogula: Jako radny składam oświadczenie majątkowe i nie mam z tym problemu, ale w większej skali nie wiem, jak by się to skończyło dla polskiego społeczeństwa. Tajemnica majątkowa ma ścisły związek z bezpieczeństwem, ale również z relacjami międzyludzkimi.

Adam Kądziela: Jawność wynagrodzeń powinna być przedmiotem dyskusji w obrębie określonej firmy. Informacja o wysokości wynagrodzenia może prowadzić do skutków odwrotnych od zamierzonych: demotywacji, frustracji pracowników i sytuacji konfliktowych. Z drugiej strony brak informacji o zarobkach powoduje poważny problem wśród osób wchodzących na rynek pracy.

źródło: wyborcza.biz/biznes

aktualizacja (RP) 31.03.2015