Prekariat to ogromny problem: Kto utrzyma ludzi po umowach śmieciowych, gdy przyjdzie czas ich emerytur?

8 lipca 2015 wróć do listy aktualności »

Od lat tyka bomba, która wybuchnie, gdy trzeba się będzie zająć ludźmi, którzy nie uzyskają prawa do świadczeń z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

- W każdej małej miejscowości, każdej gminie, znajdziecie młodych ludzi, którzy są chętni pracować dla Polski. Nadszedł wasz czas, nie ma już na co czekać. Polska was potrzebuje – powiedziała premier Ewa Kopacz podczas Konwencji Platformy Obywatelskiej.

Młodzi obywatele jakoś tego nie dostrzegają. Ponad 20 proc. z nich nie może znaleźć zatrudnienia. A gdy już znajdzie, to na warunkach nie do zaakceptowania. Albo na darmowych stażach, albo na tzw. umowach śmieciowych. Premier twierdzi, że znajdzie na to skuteczne rozwiązanie.

Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada, że jeszcze przed wyborami parlamentarnymi rząd ureguluje sprawy umów terminowych. O tym, że rząd ograniczy umowy śmieciowe mówiła też na konwencji PO Ewa Kopacz. Czy jest jakiś realny plan działania w tej sprawie, czy to jedynie puste słowa? Sprawdziliśmy. Wygląda na to, że zgody, wśród partnerów społecznych wciąż nie ma, do tego istnieje całkiem realne zagrożenie, że w przyszłości prekariusze przejdą na garnuszek gminnej pomocy społecznej, co właściwe może rozsadzić cały system.

Co będzie, to będzie

Akurat kiedy z trybuny padały zapewnienia polityków o skutecznym rozwiązaniu problemu umów śmieciowych zwróciliśmy się do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej z pytaniem, czy resort przygotowuje się na poważne problemy społeczne, związane z prekariatem i ile jest takich ludzi?

Z odpowiedzi resortu pracy dowiadujemy się, że „Ministerstwo nie prowadzi analiz osób pracujących na umowach cywilnoprawnych, jak również żaden zewnętrzny instytut nam znany nie prowadzi takich badań. Jest to spowodowane brakiem dostępności danych statystycznych o osobach zatrudnionych na podstawie tego typu umowach. Jedyną informacją, jaka jest dostępna, to szacowana przez GUS liczba umów cywilnych. Nie są to wystarczające dane do przeprowadzenia jakichkolwiek analiz”.

Innymi słowy – co będzie to będzie. Nie ma dziś pomysłu na to, w jaki sposób, w niedalekiej przyszłości, zapewnić środki na zaspokojenie podstawowych potrzeb dużej grupy osób, nazwanych prekariuszami, pracujących na tzw. „śmieciówkach" lub bez żadnych umów w „szarej strefie”. Ponieważ nie odprowadzają składek do ZUS, gdy osiągną wiek emerytalny, albo się ciężko rozchorują nie będą mieli prawa do emerytury czy renty.

Elastyczność czy nadużycie?

Kim są ci ludzie? Polscy prekariusze pochodzą z różnych środowisk, mieszkają na wsiach, w miasteczkach i w wielkich miastach. Mają różne wykształcenie i staż pracy. Zatrudnieni są na przedłużających się stażach, okresach próbnych czy umowach na czas określony, przez dziesiątki lat bez stałej pracy. Na takich warunkach pracuje obecnie ok. 1,6 mln osób - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.

- Jak pokazują badania, najwięcej osób pozostających bez pracy znajduje się wśród ludzi młodych do 25 roku życia oraz powyżej 55 lat – twierdzi Jadwiga Sołtysek, radca prawny, kancelarii KSP T. Srokosz i Wspólnicy.

- Dla efektywnej walki z bezrobociem potrzebne są kompleksowe rozwiązania: zmiany w systemie podatkowym, ulgi dla osób rozpoczynających pracę czy też tych podejmujących po raz pierwszy prowadzenie działalności gospodarczej.

Jerzy Krzanowski, wiceprezes Grupy Nowy Styl, pracodawca ok. 6 tys. osób w Polsce oraz 15 krajach Europy twierdzi, że „umowy śmieciowe” to oszustwo. Jednak zdecydowana większość pracodawców korzysta z nich bez żenady, traktując je jako ważną dla gospodarki elastyczną formę zatrudnienia.

Zdaniem Wioletty Żukowskiej, eksperta Pracodawców RP, pracodawcy mają świadomość konieczności wprowadzenia zmian dotyczących terminowych umów o pracę. Rządowy projekt takich zmian jest procedowany.

- Pracodawcy nie negują, że jeśli chodzi o umowy o pracę na czas określony, to na rynku mamy do czynienia z szeregiem nadużyć. Zdarzają się umowy, które są zawierane nawet na 10 lat. To negatywne zjawisko. Patologia, na którą nie można się zgodzić. Dostrzegamy również nadużycia w przypadku umów cywilnoprawnych, tzw. „śmieciowych”. Zwłaszcza w przypadku zamówień publicznych. Jednak ich likwidacji byśmy nie chcieli. Nie potrafię sobie wyobrazić np. innej umowy z artystą, niż umowa o dzieło. Są takie zawody, gdzie umowy cywilno–prawne powinny funkcjonować. Rzecz w tym, by nie było nadużyć przy ich zawieraniu - przekonuje ekspertka Pracodawców RP.

Także prof. Witold Orłowski, członek Rady Gospodarczej przy Premierze uważa, że z umów cywilnoprawnych nie należy rezygnować w ogóle. Ich stosowanie powinno być jednak precyzyjnie uregulowane i kontrolowane. Liczy w tym względzie na większą aktywność Państwowej Inspekcji Pracy.

Na garnuszku pomocy społecznej

Zatem nie ma dziś dobrej odpowiedzi na pytanie, kto pomoże rosnącej wciąż grupie prekariuszy? Czy będą musieli jedynie liczyć na miłosierdzie gminnej kasy pomocy społecznej?

źródło: pulsHR

aktualizacja (RP) 01`.07.2015