RDS o budżecie i szkołach
15 lipca 2016
wróć do listy aktualności »
14 lipca w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie odbyło się posiedzenie plenarne Rady Dialogu Społecznego.
Strony
pracowników i pracodawców w Radzie Dialogu Społecznego nie wypracowały
wspólnego stanowiska ws. rządowych założeń budżetu na 2017 r.
W przyjętych w czerwcu przez rząd założeniach do przyszłorocznego
budżetu przewidziano, że średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w
państwowej sferze budżetowej ma wynieść 0 proc., co oznacza, że nie
będzie systemowych podwyżek w budżetówce. Możliwe będzie jednak
"przeznaczenie dodatkowych środków na wynagrodzenia pracowników
państwowej sfery budżetowej w wysokości ok. 1,4 mld zł". Zachowane
zostaną aktualnie istniejące systemy indeksacji dla sędziów,
prokuratorów oraz asesorów prokuratorskich. Zgodnie z rządową
propozycją, kwota minimalnego wynagrodzenia za pracę ma wynieść 2
tysiące złotych.
Obecna na posiedzeniu RDS wiceminister
finansów Hanna Majszczyk odniosła się m.in. do kwestii zrewidowania
przez NBP wskaźników makroekonomicznych. Mimo to założenia przyjęte
przez Radę Ministrów nie zostały zmienione. Zwróciła uwagę, że co prawda
prognozy NBP się zmieniły, niemniej kryteria mające bezpośredni wpływ
na dochody budżetu nie zmieniły się aż tak bardzo.
Przewodniczący Zespołu ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych
Henryk Nakonieczny poinformował, że zespół dyskutował nad założeniami
projektu budżetu państwa na rok 2017, rządowymi propozycjami dotyczącymi
wskaźników wzrostu wynagrodzeń w budżetówce na rok 2017 oraz
minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2017 r. - Mimo daleko idących
chęci i bardzo głębokiej dyskusji, wielu prac analitycznych, nie udało
się wypracować wspólnego stanowiska strony pracowników i pracodawców - powiedział.
Ustawa o Radzie Dialogu Społecznego i innych instytucjach dialogu
społecznego mówi, że jeżeli strony nie uzgodnią swojego stanowiska w
sprawie założeń do budżetu, każda ze stron może, w terminie 3 dni
roboczych, zająć własne stanowisko. Jeżeli tego nie zrobią, opinię w
terminie 3 dni roboczych może przedstawić każda z organizacji, której
przedstawiciele reprezentują stronę pracowników i stronę pracodawców.
Minister Majszczyk zapewniła, że na razie resort finansów nie obawia
się, że będzie musiał brać pod uwagę inne, niż przyjęte wcześniej
założenia co do prognozy dochodów na 2017 r. Majszczyk podkreśliła, że
cały projekt ustawy budżetowej z pełnym opisem, uzasadnieniem i kwotami,
zostanie skierowany do RDS na 30 dni przed wysłaniem projektu do Sejmu.
Ta deklaracja jest zgodna z zapisem ustawy o RDS, w myśl której strona
rządowa, nie później niż 30 dni przed przedstawieniem projektu ustawy
budżetowej Sejmowi, kieruje projekt ustawy budżetowej na rok następny
wraz z uzasadnieniem do Rady w celu zajęcia stanowiska przez strony
pracowników i strony pracodawców. W ustawie czytamy dalej, że - Strony
pracowników i strony pracodawców Rady zajmują wspólne stanowisko w
sprawie projektu ustawy budżetowej na rok następny nie później, niż w
10. dniu roboczym następującym po dniu, w którym otrzymały projekt.
Jeżeli w tym terminie strony nie uzgodnią wspólnego stanowiska, każda
ze stron może, w terminie kolejnych 5 dni roboczych, zająć stanowisko w
sprawie projektu. Jeżeli strona nie uzgodni stanowiska, opinię w sprawie
projektu może przedstawić, w terminie kolejnych 3 dni roboczych, każda z
organizacji.
Rada Dialogu Społecznego przyjęła
negatywne stanowisko wobec projektu zakładającego, że staże lekarzy i
pielęgniarek będą trwale finansowane z Funduszu Pracy. Za taką uchwałą
głosowała zarówno cała strona związkowa, jak i pracodawcy.
Co roku w ustawie okołobudżetowej wpisywano kwotę na staże. Proponowane
przez rząd rozwiązanie maiłoby uczynić z tego stały ustawowy mechanizm.
Zgodnie z ustawą okołobudżetową w planie finansowym Funduszu Pracy w
2016 r. przeznaczono 835,3 mln zł na staże podyplomowe i szkolenia
specjalizacyjne (rezydentury) lekarzy, dentystów, pielęgniarek i
położnych. Podczas obrad Rady Minister Rodziny Pracy i Polityki
Społecznej Elżbieta Rafalska podkreśliła, że na etapie przygotowywania
rządowego projektu jej resort zgłaszał zastrzeżenia do tego zapisu.
W dyskusji podkreślano, że nigdy nie było zgody na to, by staże dla
lekarzy i pielęgniarek były finansowane z Funduszu Pracy. Te pieniądze
pochodzą ze składek pracodawców i powinny być przeznaczone na rynek
pracy i przeciwdziałanie bezrobociu. Należy szukać innych źródeł
finansowania staży.
Rada przyjęła negatywne stanowisko wobec poselskiego projektu ustawy o Inspekcji Żywności.
Podczas prac w zespole problemowym Rady nad projektem zgłoszonym przez
klub Kukiz'15 podkreślano brak systemowego i funkcjonalnego
uzasadnienia zmian, zwracano też uwagę na wiele ryzyk z nim związanych.
Rada zapoznała się z informacją Minister Edukacji Narodowej Anny Zalewskiej na temat kierunków zmian w systemie edukacji.
Minister przypomniała ogólne kierunki zmian w systemie edukacji, które
prezentowała 27 czerwca br. na konferencji w Toruniu. Zgodnie z
zapowiedzią MEN pojawią się nowe szkoły. Mają to być: 8-letnia szkoła
powszechna, w której edukacja wczesnoszkolna będzie w klasach I-IV oraz
4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum i dwuetapowe
5-letnie szkoły branżowe. Zmiany mają być wprowadzane stopniowo od roku
szkolnego 2017/2018 poprzez wydłużenie nauki w szkołach podstawowych i
wygaszanie gimnazjów.
Minister Zalewska powiedziała, że w
okresie przejściowym w liceach będą dwie podstawy programowe. Uczniowie z
dwóch roczników, którzy w 2019 r. trafią do liceów po 3-letnim
gimnazjum i 8-letniej szkole powszechnej będą się uczyć w osobnych
klasach, z inną podstawa programową. Minister zapewniła, że nie będzie
rocznika, który będzie się uczył 13 lat. W przyszłym tygodniu MEN
przedstawi szczegółowy harmonogram prac legislacyjnych związanych z
planowaną zmianą struktury szkolnictwa.
Zalewska odniosła się
też do obaw związkowców dotyczących zwolnień nauczycieli w związku z
planowaną zmianą struktury szkolnictwa. Przypomniała, że zarówno szkoły
podstawowe, jak i gimnazja mają ten sam organ prowadzący, czyli gminy, a
miasta na prawach powiatów prowadzą też szkoły ponadgimnazjalne.
Zwróciła też uwagę, że ponad połowa gimnazjów w Polsce działa w ramach
zespołów szkół właśnie razem ze szkołami podstawowymi. – Liczba dzieci w systemie się nie zmieni w związku ze zmianami – podkreśliła.
Niezależnie od tego – jak mówiła – po przekwalifikowaniu część
nauczycieli może zostać doradcą metodycznym, doradcą zawodowym,
asystentem dziecka cudzoziemskiego lub dziecka powracającego z
zagranicy, a także asystentem ucznia niepełnosprawnego. Minister
edukacji mówiła też o tzw. kotwicach – jak określa podpisanie z
samorządami zobowiązań, w myśl których na okres przejściowy nauczyciel z
gimnazjum będzie mógł być zatrudniony w liceum czy szkole
ponadgimnazjalnej.
Krytyczne stanowisko wobec
wypowiedzi minister Zalewskiej zajął Sławomir Broniarz, prezes Związku
Nauczycielstwa Polskiego, przewodniczący Rady Branży OPZZ „Oświata i
Nauka", członek Rady Dialogu Społecznego. Poniżej stenogram tego wystąpienia:
-
Prezentacja pani minister to tylko ogólne hasła. Czekamy na szczegóły.
Rodzi się też pytanie, dlaczego ogłoszenie założeń reformy odbyło się w
pierwszy dzień wakacji?
Michael Fullan, jeden z
największych autorytetów od zarządzania, twierdzi że są tak zwane złe
sterowniki, które powodują utratę jakości w podejmowanych
przedsięwzięciach. Należą do nich między innymi: struktura, procedury i
inne formalne atrybuty systemu. Inwestowanie w strukturę to najlepsza
droga do „rozłożenia" systemu oświaty.
Nie dokonano
rzetelnej oceny reformy z 1998 r przeprowadzonej przez ministra Handke,
która to ocena powinna być punktem wyjścia do planowanych zmian.
Od
2011 Polska uczestniczy w tak zwanych „szczytach nauczycieli"
gromadzących przedstawicieli 20 państw o najlepszych systemach
edukacyjnych świata. Dyskusje i analizy podczas ostatniego „szczytu" w
Berlinie potwierdziły dobry poziom nauczania w Polsce oraz sukcesy
polskich uczniów i nauczycieli. Bez względu na różne oceny
międzynarodowego systemu badania poziomu nauczania PISA jest on
najlepiej funkcjonującym. Wyniki tych badań sytuują polskich uczniów w
światowej czołówce. Zatem rodzi się pytanie, po co ta rewolucja?
Pani
minister Anna Zalewska w wielu wypowiedziach powołuje się na 200
problemów polskiej edukacji. Nie zostały one jednak jednoznacznie
wymienione, chociażby w prezentacji podsumowującej „debaty". Poznanie
tych problemów umożliwiłoby wspólną dyskusje i poszukiwanie rozwiązań.
Prowadząc
„debaty" i przygotowując założenia reformy, Ministerstwo Edukacji
Narodowej powoływało się na raporty i badania Instytutu Badań
Edukacyjnych. To jest ponad 100 raportów. Rodzi się więc pytanie, który z
raportów daje powód do takiej totalnej rewolucji? Przywołane badania
wskazują na obszary wymagające poprawy i doskonalenia, ale nie dają
powodu do takiej rewolucji.
Mamy świadomość
niedoskonałości systemu. Jesteśmy gotowi uczestniczyć w jego
poprawianiu. Ne burzy się jednak domu jeżeli przecieka dach i nie buduje
się go od nowa, tylko naprawia.
Zdaniem ZNP rewolucja
w edukacji, którą proponuje pani minister Zalewska to jedynie
realizacja deklaracji politycznej PiS z kampanii, a nie wynik realnej
oceny istniejącego modelu. W prezentacji pani minister Zalewska powołuje
się na przeprowadzone „debaty". W opinii ZNP były one raczej formą
budowania „statystycznego" podparcia planów PiS-u. ZNP i wiele
pozarządowych organizacji edukacyjnych wykazywały słabość
i amatorszczyznę tych „debat".
W przekazywanych
informacjach brakuje rzetelnych informacji o przewidywanych kosztach
reformy. Szczególnie tych po stronie samorządu terytorialnego.
Likwidacja ponad 7 tysięcy gimnazjów bez względu na działania osłonowe
musi skutkować zwolnieniami tysięcy nauczycieli i następstwami
finansowymi tych zwolnień. Rodzi się pytanie, co z budynkami po
likwidowanych gimnazjach? Jakie będą koszty przystosowania dzisiejszych
6-co oddziałowych szkół podstawowych do przyjęcia ośmiu roczników
uczniów szkół powszechnych? Musimy pamiętać, że koszty ponoszone przez
samorządy, to też pieniądze publiczne.
Stwierdzenie,
że rodzic i dziecko nie zauważą zmiany to absurd. Zmienią się obwody
szkół, nastąpią zmiany w lokalizacji szkół, do których uczeń będzie
uczęszczał. W przypadku więcej niż jednego dziecka w wieku szkolnym,
każde może uczyć się innym programem, a więc z innych podręczników.
W
prezentowanych założeniach niepokoi brak regulacji prawnych chroniących
miejsca pracy. ZNP przedkładało szereg propozycji w tym zakresie.
Niestety strona rządowa je odrzuciła.
W swoich
wypowiedziach pani minister Zalewska mówi, że rewolucja ma być
odpowiedzią na niż i bronić miejsca pracy nauczyciela. W przedstawionych
założeniach nie znajdujemy potwierdzenia tej tezy. Oceniamy to jako
próbę realizacji politycznego postulatu PIS bez względu na otaczającą
rzeczywistość. Skoro mamy niż, to pokażmy standardy nauczania
na wszystkich etapach edukacji. Poprawmy te standardy na rzecz wzrostu
opieki, wsparcia i pomocy dziecku. Pokażmy, jakie są plany wobec małych
szkół oraz kształcenia ustawicznego dorosłych.
Szukając
wsparcia dla nauczycieli powinno się poważnie pochylać nad zgłaszanymi
uwagami i propozycjami, bez względu na to kto je zgłasza.
Niezrozumiały
jest pośpiech w przygotowaniu zmian. Reforma obejmuje wiele obszarów:
zmianę ustroju szkolnego, podstawę programową, podręczniki. Takie rzeczy
w innych państwach przygotowuje się latami, prowadząc konsultacje
i informując rodziców. Prowadzi się pilotaże i przewiduje skutki. To
bowiem eksperyment na dzieciach i rodzicach. Każdy błąd będzie trwał, co
najmniej12 lat – tyle ile trwa cykl edukacyjny. Litwa i Łotwa
przygotowywały swoją reformę 5 lat, Singapur 4 lata, Hongkong 3 lata, a
Korea Południowa, która jest światowym liderem w edukacji kilkanaście
lat. Polska idzie dokładnie w odwrotnym kierunku!
źródłó: OPZZ
aktualizacja (RP)