Równa płaca za taką samą pracę kontra 430 tys. etatów?

9 października 2015 wróć do listy aktualności »

We wtorek w Strasburgu Komisja przeprowadziła wstępną debatę na temat pakietu dotyczącego tzw. mobilności pracowników w UE, a także rynku wewnętrznego. Komisarz UE ds. zatrudnienia i spraw socjalnych Marianne Thyssen zapowiedziała, że do końca roku KE zbada, czy konieczna jest zmiana dyrektywy o tzw. pracownikach delegowanych, którzy w ramach umowy o pracę wyjeżdżają tymczasowo za granicę, aby tam pracować nadal dla swojego pracodawcy.

- Możliwe, że dokonamy rewizji dyrektywy o pracownikach delegowanych, aby zakotwiczyć w niej zasadę: "równa płaca za taką samą pracę w tym samym miejscu" - powiedziała komisarz.

Według danych KE około 11 mln obywateli UE pracuje w innym kraju członkowskim, z tego około 1,3 mln to pracownicy delegowani. Najwięcej pracowników delegowanych pochodzi z Polski; według KE nasz kraj wysyła do innych krajów Unii ok. 250 tys. osób. Polskie dane pokazują jeszcze większe liczby. Według danych Inicjatywy Mobilności Pracy Polacy "obsadzali" w 2014 r. aż 430 tys. etatów w Unii, głównie w Niemczech i Francji. Skąd rozbieżność? Czasami jedna osoba pracowała w ciągu roku na dwóch lub trzech różnych etatach.

Firmy protestują

Zdaniem polskiego biznesu zapowiedzi zmian w przepisach drastycznie uderzą w polskie firmy.

- Koncepcja równej płacy za taką samą pracę jest celem, do którego Unia powinna dążyć. Jednak instrumentalne wykorzystanie tej idei jako narzędzia do wyrzucenia polskich firm z rynku europejskiego byłoby barbarzyństwem - mówi "Wyborczej" Stefan Schwarz, prezes Inicjatywy Mobilności Pracy. - Oznaczałoby bowiem w praktyce, że Komisja Europejska, zamiast dążyć do zrównania poziomu zarobków wszystkich Europejczyków, wyrzuci z bogatszych państw pracowników, którzy zarabiają mniej, ponieważ pochodzą z biedniejszych państw.

Zdaniem polskich przedsiębiorców byłoby to łamanie swobody przepływu usług, co jest jednym z fundamentów Unii. Co więcej, polski biznes ocenia, że w przypadku pełnego zrównania np. wynagrodzeń z miejscowymi polskie firmy byłyby w... znacznie gorszej sytuacji.

- Prawo zobowiązuje polskie firmy do opłacania dodatkowych kosztów związanych z delegowaniem pracowników, w tym transportu, zakwaterowania, wyżywienia i innych. Tego obciążenia nie mają lokalni usługodawcy. W efekcie polskie firmy nie będą miały szans konkurować z tymi miejscowymi - ocenia prezes Schwarz. - Zatem wprowadzenie zapowiadanej zasady równej płacy nie doprowadzi do podniesienia ochrony socjalnej pracowników delegowanych, ale do wyeliminowania tych pracowników i ich pracodawców z rynków państw bogatszych.

Mobilni pracownicy

Komisarz Thyssen ma zupełnie inną wizję zmian i ich celu. - Chcemy pogłębienia wspólnego rynku i ułatwienia mobilności pracowników - podkreśliła Thyssen. - Ale chcemy zorganizować to w uczciwy sposób. Wspólny rynek nie może być światem pozbawionym reguł.

Z unijną komisarz zgadzają się związkowcy.

- Pomysł Komisji Europejskiej oceniam bardzo pozytywnie - to realizacja kluczowej idei całej UE, jaką jest równość i solidarność wszystkich krajów Wspólnoty - mówi Piotr Szumlewicz z OPZZ. Nie ma żadnych powodów, aby migranci zarobkowi byli dyskryminowani płacowo. Przyzwalanie na niższe płace dla migrantów w krajach najbardziej rozwiniętych to równanie w dół i osłabianie pozycji świata pracy w całej gospodarce.

Polacy delegowani za granicę pracują z reguły w kilku branżach: transporcie, usługach montażowych i opiekuńczych. Według danych z ZUS za 2013 r. najwięcej osób wyjechało do pracy delegowanej z Małopolski, Opolszczyzny, Pomorza oraz Górnego Śląska.

źródło: wyborcza.biz

aktualizacja (RP) 09.10.2015