Rząd PiS poprze kontrowersyjną umowę CETA. Rolnicy i biznes mogą na tym stracić

14 października 2016 wróć do listy aktualności »

Umowa CETA na ostatniej prostej. W środę poparli ją przedstawiciele głównych frakcji komisji handlu międzynarodowego europarlamentu. 18 października minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski będzie reprezentował Polskę podczas podpisania umowy przez Radę UE, a już 27 października podczas szczytu Unia Europejska - Kanada ma dojść do ostatecznego parafowania CETA.

Polski rząd podpisanie CETA - umowy znoszącej większość barier handlowych między UE a Kanadą - popiera.

- Handel z Kanadą Polsce na pewno się opłaci - mówił w środę wicepremier Mateusz Morawiecki. Dodał jednak: - Ale mam bardzo poważne zastrzeżenia do drugiej części umowy CETA dotyczącej inwestycji. Chodzi zwłaszcza o mechanizmy arbitrażu międzynarodowego i bardzo silną pozycję korporacji w sporach z państwami.

Według szacunków Komisji Europejskiej przeciętnie PKB państw UE ma w wyniku podpisania CETA wzrosnąć o 0,08 proc. W Polsce prawdopodobnie mniej. Na jakiej podstawie Morawiecki opiera swoje poparcie dla CETA?

Co podpisze Waszczykowski?

- Przypuszczam, że rząd musi dostrzegać korzyści, skoro popiera umowę. Ale trudno powiedzieć jakie. Choć umowa została wynegocjowana dwa lata temu ani poprzedni, ani obecny rząd nie przedstawił do tej pory bilansu, ile zyskają, a ile stracą na niej polscy przedsiębiorcy - mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. A on sam? - Trudno oceniać mi umowę liczącą 1,6 tys. stron pisaną przez prawników dla prawników.

Według Jakuba Wojnarowskiego, zastępcy dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan CETA jest okazją dla Polski: - Była długo i dobrze negocjowana - uważa Wojnarowski. Choć przyznaje, że czytał zaledwie fragmenty. - Niewiele osób zna tę umowę realnie. Uczestniczyliśmy w konsultacjach poprzez organizację BusinessEurope. Tam powstały raporty, które przekonują nas do umowy.

Jego zdaniem dostęp polskich firm do rynku zamówień publicznych w Kanadzie jest wartościowy. Na umowie zyskają też mniejsze firmy.

Nie zgadza się z tym Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club: - Tego typu porozumienia są dobre dla konsumentów, ale niekoniecznie dla przedsiębiorców, bo prowadzą do zaostrzenia konkurencyjności - tłumaczy Gomułka. Czy potrafi ocenić wpływ CETA na polską gospodarkę?

- Nikt nie jest w stanie. Trzeba by stworzyć dobry model powiązań, uwzględnić wiele założeń. Wszystko byłoby obarczone sporym błędem. Rząd dysponuje jej treścią od miesięcy i to on powinien dokonać takiej analizy. A takiej nie mamy, więc lepiej posługiwać się ogólnymi pryncypiami: liberalizacja handlu jest co do zasady dobra dla obu stron. Chyba że w umowie znajdują się propozycje, które wyraźnie faworyzują jedną ze stron.

Tego ostatniego obawia się Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, który już rozpoczął kampanię promocyjną na kanadyjskim rynku: - Generalnie jesteśmy za, o ile warunki dotyczące dobrostanu zwierząt czy bezpieczeństwa żywności - w Europie dużo bardziej restrykcyjne niż w Kanadzie - będą dla obu stron równoprawne. Ale na razie ciężko przewidzieć, jak będzie to wyglądało w praktyce - tłumaczy Choiński.

Wystarczy jeden

CETA wciąż polaryzuje opinie. Zwolennicy wskazują korzyści płynące z liberalizacji handlu, ale i obawy rolników przed wspólnym rynkiem były obecne także w okresie wchodzenia przez Polskę do Unii Europejskiej. Nie potwierdziły się, bo eksport się potroił. Przeciwnicy wskazują z kolei na dwie kwestie. Pierwsza: kanadyjskie wielkoobszarowe rolnictwo może zadać bolesny cios europejskiemu, bardziej ekologicznemu. Do tego europejskich hodowców trzody obowiązują normy - choćby zasady precyzyjnie określające dobrostan zwierząt - którymi kanadyjscy hodowcy nie muszą się przejmować.

- Najbardziej uderzy w polskich producentów i eksporterów, którzy będą musieli się mierzyć z niespotykanym u nas modelem wielkoobszarowego rolnictwa, w którym dopuszczalne są hormony wzrostu - mówi Maria Świetlik ze stowarzyszenia Akcja Demokracja.

Druga sprawa to podnoszona przez wicepremiera Morawieckiego kwestia ICS - arbitrażu, który będzie rozsądzał spory pomiędzy koncernami a państwami, gdy państwa uchwalą niekorzystne - ograniczające zyski firmy - prawo.

Wciąż nie ma też jasności, jak CETA powinna zostać przyjęta i czy jej ratyfikacja leży wyłącznie w kompetencji KE, czy też w kompetencjach poszczególnych państw Unii. Unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmström ogłosiła w lipcu, że CETA zostanie wdrożona na podstawie tzw. tymczasowego stosowania - a więc najpierw zostanie podpisana i częściowo wejdzie w życie, a dopiero potem państwa UE będą ją ratyfikować. Sejm zdecydował, że ratyfikacja zostanie dokonana większością 2/3 głosów. W Niemczech tą sprawą zajmie się w czwartek Trybunał Konstytucyjny.

Jakie są szanse, że CETA nie zostanie podpisana jeszcze w tym miesiącu?

W najbliższy wtorek ministrowie państw UE - w tym minister Waszczykowski - wyrażą zgodę na podpisanie CETA. Wystarczy jednak, żeby wyłamał się choć jeden z nich. Przeciwnicy CETA nadzieję widzą w Austrii - kanclerz Christian Kern jest przeciwnikiem umowy, a opór społeczny jest w tym kraju najsilniejszy.

Tymczasem na trzy dni przed spotkaniem Rady UE w Warszawie przed budynkiem Ministerstwa Rolnictwa Akcja Demokracja, związki zawodowe, partie polityczne i inne organizacje pozarządowe organizują protest przeciwko CETA. Organizatorzy szacują, że weźmie w nim udział co najmniej kilka tysięcy osób. Do tej pory pod petycją wzywającą polski rząd do wycofania się z poparcia dla CETA w obecnym - zagrażającym polskiemu rolnictwu kształcie - podpisało się 96 tys. osób. 

źródło: wyborcza.biz

aktualizacja (RP)