Umowa CETA na ostatniej prostej. W środę poparli ją przedstawiciele
głównych frakcji komisji handlu międzynarodowego europarlamentu. 18
października minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski będzie
reprezentował Polskę podczas podpisania umowy przez Radę UE, a już 27 października podczas szczytu Unia Europejska - Kanada ma dojść do ostatecznego parafowania CETA.
Polski rząd podpisanie CETA - umowy znoszącej większość barier handlowych między UE a Kanadą - popiera.
- Handel z Kanadą Polsce na pewno się opłaci - mówił w środę
wicepremier Mateusz Morawiecki. Dodał jednak: - Ale mam bardzo poważne
zastrzeżenia do drugiej części umowy CETA dotyczącej inwestycji. Chodzi
zwłaszcza o mechanizmy arbitrażu międzynarodowego i bardzo silną pozycję
korporacji w sporach z państwami.
Według szacunków
Komisji Europejskiej przeciętnie PKB państw UE ma w wyniku podpisania
CETA wzrosnąć o 0,08 proc. W Polsce prawdopodobnie mniej. Na jakiej
podstawie Morawiecki opiera swoje poparcie dla CETA?
Co podpisze Waszczykowski?
- Przypuszczam, że rząd musi dostrzegać korzyści, skoro popiera
umowę. Ale trudno powiedzieć jakie. Choć umowa została wynegocjowana dwa
lata temu ani poprzedni, ani obecny rząd nie przedstawił do tej pory
bilansu, ile zyskają, a ile stracą na niej polscy przedsiębiorcy - mówi
Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. A on sam? - Trudno oceniać
mi umowę liczącą 1,6 tys. stron pisaną przez prawników dla prawników.
Według Jakuba Wojnarowskiego, zastępcy dyrektora generalnego
Konfederacji Lewiatan CETA jest okazją dla Polski: - Była długo i dobrze
negocjowana - uważa Wojnarowski. Choć przyznaje, że czytał zaledwie
fragmenty. - Niewiele osób zna tę umowę realnie. Uczestniczyliśmy w
konsultacjach poprzez organizację BusinessEurope. Tam powstały raporty,
które przekonują nas do umowy.
Jego zdaniem dostęp
polskich firm do rynku zamówień publicznych w Kanadzie jest wartościowy.
Na umowie zyskają też mniejsze firmy.
Nie zgadza się z
tym Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club: - Tego
typu porozumienia są dobre dla konsumentów, ale niekoniecznie dla
przedsiębiorców, bo prowadzą do zaostrzenia konkurencyjności - tłumaczy
Gomułka. Czy potrafi ocenić wpływ CETA na polską gospodarkę?
- Nikt nie jest w stanie. Trzeba by stworzyć dobry model powiązań,
uwzględnić wiele założeń. Wszystko byłoby obarczone sporym błędem. Rząd
dysponuje jej treścią od miesięcy i to on powinien dokonać takiej
analizy. A takiej nie mamy, więc lepiej posługiwać się ogólnymi
pryncypiami: liberalizacja handlu jest co do zasady dobra dla obu stron.
Chyba że w umowie znajdują się propozycje, które wyraźnie faworyzują
jedną ze stron.
Tego ostatniego obawia się Witold
Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, który już rozpoczął kampanię
promocyjną na kanadyjskim rynku: - Generalnie jesteśmy za, o ile warunki
dotyczące dobrostanu zwierząt czy bezpieczeństwa żywności - w Europie
dużo bardziej restrykcyjne niż w Kanadzie - będą dla obu stron
równoprawne. Ale na razie ciężko przewidzieć, jak będzie to wyglądało w
praktyce - tłumaczy Choiński.
Wystarczy jeden
CETA wciąż polaryzuje opinie. Zwolennicy wskazują korzyści
płynące z liberalizacji handlu, ale i obawy rolników przed wspólnym
rynkiem były obecne także w okresie wchodzenia przez Polskę do Unii
Europejskiej. Nie potwierdziły się, bo eksport się potroił. Przeciwnicy
wskazują z kolei na dwie kwestie. Pierwsza: kanadyjskie wielkoobszarowe
rolnictwo może zadać bolesny cios europejskiemu, bardziej ekologicznemu.
Do tego europejskich hodowców trzody obowiązują normy - choćby zasady
precyzyjnie określające dobrostan zwierząt - którymi kanadyjscy hodowcy
nie muszą się przejmować.
- Najbardziej uderzy w polskich
producentów i eksporterów, którzy będą musieli się mierzyć z
niespotykanym u nas modelem wielkoobszarowego rolnictwa, w którym
dopuszczalne są hormony wzrostu - mówi Maria Świetlik ze stowarzyszenia
Akcja Demokracja.
Druga sprawa to podnoszona przez
wicepremiera Morawieckiego kwestia ICS - arbitrażu, który będzie
rozsądzał spory pomiędzy koncernami a państwami, gdy państwa uchwalą
niekorzystne - ograniczające zyski firmy - prawo.
Wciąż
nie ma też jasności, jak CETA powinna zostać przyjęta i czy jej
ratyfikacja leży wyłącznie w kompetencji KE, czy też w kompetencjach
poszczególnych państw Unii. Unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmström
ogłosiła w lipcu, że CETA zostanie wdrożona na podstawie tzw.
tymczasowego stosowania - a więc najpierw zostanie podpisana i częściowo
wejdzie w życie, a dopiero potem państwa UE będą ją ratyfikować. Sejm
zdecydował, że ratyfikacja zostanie dokonana większością 2/3 głosów. W Niemczech tą sprawą zajmie się w czwartek Trybunał Konstytucyjny.
Jakie są szanse, że CETA nie zostanie podpisana jeszcze w tym miesiącu?
W najbliższy wtorek ministrowie państw UE - w tym minister
Waszczykowski - wyrażą zgodę na podpisanie CETA. Wystarczy jednak, żeby
wyłamał się choć jeden z nich. Przeciwnicy CETA nadzieję widzą w Austrii
- kanclerz Christian Kern jest przeciwnikiem umowy, a opór społeczny
jest w tym kraju najsilniejszy.
Tymczasem na trzy dni przed spotkaniem Rady UE w Warszawie
przed budynkiem Ministerstwa Rolnictwa Akcja Demokracja, związki
zawodowe, partie polityczne i inne organizacje pozarządowe organizują
protest przeciwko CETA. Organizatorzy szacują, że weźmie w nim udział co
najmniej kilka tysięcy osób. Do tej pory pod petycją wzywającą polski
rząd do wycofania się z poparcia dla CETA w obecnym - zagrażającym
polskiemu rolnictwu kształcie - podpisało się 96 tys. osób.
źródło: wyborcza.biz
aktualizacja (RP)