Brytyjski muzyk, mulitiinstrumentalista, kompozytor i wokalista, były członek grupy „The
Police” – Sting wsparł protestujących pracowników zakładów stalowych z Toskanii, którzy
sprzeciwiają się likwidacji zakładu pracy.
Odwiedził on protestujących robotników, którzy niedawno otrzymali listy z zawiadomieniem
o tym, że zostaną zwolnieni. Na razie datę zamknięcia fabryki przełożono o miesiąc. Jeżeli
dojdzie do zamknięcia zakładu prace może stracić 318 osób. Pikieta przy bramie zakładu
organizowana jest codziennie od chwili poinformowania pracowników o zamiarach zarządu.
Przeznaczony do zamknięcia zakład belgijskiej firmy znajduje się w miejscowości Figline
Valdarno, gdzie artysta mieszka i ma wielkie gospodarstwo oraz winnicę. Piosenkarz
wysłuchał opowieści 400 osób. Wśród nich byli ludzie zatrudnieni w firmie jak i rodziny ofiar
likwidacji zakładu. Według ich relacji fabryka jest jedynym źródłem utrzymania wielu ludzi w
regionie. Wielu mieszkańców uskarża się również o brak możliwości rozwoju i brak
perspektyw znalezienia pracy w otoczeniu Figline Valdarno.
Zwierzenia protestujących pracowników wywarły ogromne wrażenie na Wokaliście. Po
rozmowach wziął do ręki gitarę i zaśpiewał „The last ship” – piosenkę przywołującą historię
zamknięcia stoczni w Wallsend w Anglii. Skojarzenia artysty były uzasadnione tym, że we
wspomnianym zakładzie pracował ojciec Stinga.
Piosenkarz wyjaśnił, że uważa, iż obecność i wsparcie dla protestujących jest jego moralnym
obowiązkiem i traktuję sprawę robotników bardzo osobiście.