W kwietniu Komisja Europejska zaprezentowała Europejski Filar Praw Socjalnych. Obejmuje on 20 głównych zasad i praw, na których mają opierać się sprawiedliwe i sprawnie funkcjonujące rynki pracy i systemy opieki społecznej. Koncepcja filaru powstała z myślą o strefie euro, lecz ma zastosowanie do wszystkich państw członkowskich UE.
- Głosowanie w Radzie Unii Europejskiej to nie koniec walki o zasady delegowania... zobacz więcej »
Innym pomysłem jest objęcie ochroną socjalną wszystkich pracowników niezależnie od ich statusu. Bezrobotni oraz osoby nie posiadające środków do życia mają otrzymać "minimalne wsparcie zapewniające im życie w godności". Zabezpieczenie emerytalne mają otrzymać, zgodnie z planami KE, wszyscy zatrudnieni - pracujący na umowach o pracę lub samozatrudnieni. Każdy obywatel UE ma mieć ponadto prawo do dobrej opieki zdrowotnej.
Pod koniec października związki zawodowe krajów Grupy Wyszehradzkiej poparły przyjęcie Europejskiego Filaru Praw Socjalnych oraz dyrektywy o pracownikach delegowanych. Ma on zostać przyjęty na szczycie w połowie listopada w Goeteborgu.
Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, zwrócił uwagę, że Polska jest relatywnie biednym krajem w stosunku do Niemiec. - Mamy 55 procent PKB per capita Niemiec. Nie możemy sobie pozwolić na te świadczenia socjalne, chociaż nie wiem, jakbyśmy chcieli. Bo Polska po prostu zbankrutuje. Jedyną drogą do tego, żeby ludzie zarabiali więcej i mieli większe prawa socjalne, jest rozwój gospodarczy. Żadnej innej drogi nie ma - tłumaczył.
Dr Piotr Ostrowski, dyrektor ds. międzynarodowych OPZZ, podkreślał z
kolei, że trudno jest mu zaakceptować sytuację, w której Polska będzie w
dalszym ciągu osiągała przewagę konkurencyjną niskimi płacami i niskimi
kosztami. - Te płace muszą rosnąć. Jeżeli nie będzie innego elementu
konkurencyjności to będziemy w bardzo trudnej sytuacji - wyjaśniał.
Rada Unii Europejskiej przyjęła stanowisko w sprawie pracowników delegowanych pr... zobacz więcej »
Goście "Bilansu" rozmawiali również o pomyśle jednakowej płacy
minimalnej w całej UE. Kaźmierczak nazwał go "szkodliwym absurdem,
godzącym w polskie interesy". - To kolejny krok wymierzony przeciwko
Polsce. Absurd ekonomiczny polega na tym, że niemożliwe jest stosowanie
takich samych zasad w krajach o tak różnych poziomach rozwoju
gospodarczego. Próba narzucenia nam warunków pracy, jakie są w
Niemczech, to prosta droga do tego, abyśmy byli krajem trwale biednym i
kolonią niemiecko-francuską - mówił.
- Mamy 50 lat przerwy w
ciągłości rozwoju, bo mieliśmy PRL. I możemy konkurować tym, czym możemy
konkurować. Możemy mieć takie prawa socjalne i zarobki, jak miały kraje
Europy Zachodniej, kiedy były biedne tak jak my - dodał.
Ostrowski
zauważył, że Polska ma problem z pułapką średniego rozwoju. Powtórzył,
że nasze firmy nie mogą już dłużej konkurować poziomem wynagrodzeń. -
Muszą być bardziej innowacyjne i stawiać na inne aspekty, które świadczą
o ich przewadze konkurencyjnej. Polska nie może już dłużej konkurować
płacami. Te rozwiązania, który teraz pojawiają się w ustach polityków
unijnych, między innymi związane z rewizją dyrektywy o pracownikach
delegowanych, idą w tym kierunku - powiedział.
- Dla nas jest to
kompletnie niezrozumiałe, że w sytuacji, w której polski pracownik
jedzie do Niemiec czy jakiegokolwiek innego kraju unijnego i wykonuje tę
samą pracę, którą wykonuje jego kolega na tym samym stanowisku, ma
dostawać mniej pieniędzy, tylko dlatego, że jest obywatelem Polski. Dla
nas jest to absolutnie niedopuszczalne - dodał.
źródło: TVN24
aktualizacja (RP)