ważne sprawy - serwis informacyjny OPZZ

26 marca 2018 wróć do listy aktualności »

Główny Urząd Statystyczny przedstawił wstępne dane na temat liczby ofiar wypadków przy pracy w 2017 roku. Wynika z nich, że w ubiegłym roku łączna liczba poszkodowanych w wypadkach przy pracy wyniosła 88330 osób i była o 0,5% wyższa niż rok wcześniej. W tym czasie wypadkom ciężkim uległo 661 osób, czyli o 42,5% więcej niż przed rokiem. 269 osoby uległy wypadkom śmiertelnym, czyli o 12,6% więcej niż rok wcześniej. Najwięcej wypadków śmiertelnych było w budownictwie – 58, transporcie i gospodarce magazynowej – 56 oraz przetwórstwie przemysłowym – 43. W konsekwencji wypadków przy pracy pracownicy opuścili 3,11 mln dni, czyli o 2,3% więcej niż rok wcześniej. Na jednego poszkodowanego przypadło 35,3 dni, czyli 0,7 dnia więcej niż rok wcześniej. Okazuje się, że choć rozwijają się nowe technologie i rośnie wydajność pracy, to niestety bezpieczeństwo pracowników w naszym kraju wcale nie poprawia się

 

Rząd nie przewiduje w najbliższym czasie obniżenia stawek podatku VAT, choć ich zmniejszenie było jedną z ważnych obietnic wyborczych PiS. Politycy obozu rządzącego niejednokrotnie krytykowali PO za podniesienie podstawowej stawki VAT z 22 do 23%. PiS przekonywało, że kluczem do sukcesu jest uszczelnienie systemu ściągalności podatków, a wraz z nim będzie można obniżyć VAT. Rząd już teraz twierdzi, że radykalnie poprawiła się ściągalność podatków, a mimo to zmiana stawek VAT nie jest planowana. Minister finansów, Teresa Czerwińska oświadczyła, że na taki krok jest zbyt wcześnie. Przepisy zakładają, że stawka 23% ma obowiązywać tylko do końca bieżącego roku, a potem potrzebna będzie nowelizacja ustawy. Wszystko wskazuje jednak na to, że nic się nie zmieni.

 

Samorządy alarmują, że na zapowiadane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej kwietniowe podwyżki dla nauczycieli brakuje 600 mln zł. Braki mają być pokryte z środków własnych samorządów. Władze lokalne i związki zawodowe nalegają, aby rząd przedstawił wiarygodne wyliczenia dotyczące finansowania podwyżek, ale władze centralne milczą. Samorządowcy przyznają, że może to być sygnał dla nich o „uregulowanie polityki kadrowej”, czyli zwolnienia nauczycieli. Związek Nauczycielstwa Polskiego niezmiennie apeluje o znaczny wzrost publicznych nakładów na oświatę. Niestety nie ma odzewu ze strony rządowej. Kilka miesięcy po rozpoczęciu reformy szkolnictwa wciąż jest wiele niewiadomych, a ministerstwo unika odpowiedzialności za narastające problemy w systemie edukacji.

 

Jarosław Gowin pytany o podwyżki dla nauczycieli akademickich, ujawnił, że jest po rozmowach w tej kwestii z premierem Mateuszem Morawieckim oraz minister Teresą Czerwińską. Niestety efekty rozmów nie są satysfakcjonujące dla środowiska naukowego. „Kwestie podwyżek na razie odłożyliśmy” – powiedział minister nauki i szkolnictwa wyższego. Na pytanie o przyszłoroczne podwyżki, Gowin odpowiedział, że będą one zależeć od rozwoju gospodarki. Zarobki znacznej części pracowników naukowych w Polsce należą do najniższych na rynku pracy. Kariera naukowa w Polsce niestety nie jest premiowana.

 

Rząd wycofuje się ze zniesienia limitu przy odprowadzaniu składek emerytalnych. „Przedłużenie moratorium o jeden rok lub nawet dwa lata mogłoby pozwolić na dokładne przeanalizowanie wpływu reformy na różne sektory gospodarki” – uważa Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Resort Jadwigi Emilewicz wskazuje na szereg zagrożeń w związku ze zniesieniem limitu składek ZUS. Z wyjaśnień resortu wynika, że zniesienie zasady 30-krotności składek ZUS mogłoby nastąpić dopiero od 1 stycznia 2021 roku, czyli aż trzy lata po początkowej dacie wejścia w życie ustawy. Zniesienie limitu składek ZUS miałoby dotyczyć 350 tys. najlepiej opłacanych etatowych pracowników. Obecnie najlepiej zarabiający podatnicy płacą niskie składki, co sprawia, że łączne opodatkowanie osób bogatych jest często procentowo niższe niż najbiedniejszych pracowników. Zdaniem OPZZ system emerytalny powinien opierać się na solidarności pokoleń, a najlepiej zarabiający podatnicy nie powinni być w żaden sposób uprzywilejowani.

 

Kilka tygodni temu opinia publiczna dowiedziała się, że wszyscy ministrowie w ubiegłym roku otrzymali nagrody przekraczające 65 tys. zł. Teraz na sejmowych stronach publikowane są odpowiedzi członków rządu. Wyjaśnienia bulwersują. Członkowie rządu uważają, że zasłużyli na nagrody, bo mają mnóstwo sukcesów i ciężko pracują. Minister rolnictwa, Krzysztof Jurgiel mówi o „dyspozycyjności, która wyraża się ponadwymiarowym czasem pracy”. Minister Beata Kempa chwali się, że „mamy czyste sumienie, nikomu niczego nie zabraliśmy, nie ukradliśmy”. Minister Krzysztof Tchórzewski zadeklarował po prostu, że „za swoją pracę na te nagrody w pełni zasłużyłem”. Miliony ciężko pracujących Polaków niestety nie mogą liczyć na żadne nagrody ani dodatki, a w bieżącym roku rząd nie zdecydował się nawet na waloryzację płac w budżetówce.

 

Agencja Personnel Service, która pośredniczy w zatrudnianiu pracowników ukraińskich, przedstawiła raport „Barometr Imigracji Zarobkowej – I półrocze 2018 r.” dotyczący sytuacji pracowników zza wschodniej granicy. Wynika z niego, że sytuacja dużej części migrantów ukraińskich w Polsce jest bardzo trudna. Często mieszkają w barakach, wspólnie gotują i nigdzie, poza pracą, nie wychodzą. Zarazem jak najwięcej pieniędzy starają się przywieźć rodzinom na Ukrainie. Co piąty ukraiński imigrant deklaruje, że jest w stanie przeżyć w naszym kraju za 200 zł. Prawie połowa twierdzi, że na utrzymanie przeznacza od 200 do 500 zł miesięcznie.

 

Ze związkowym pozdrowieniem

Piotr Szumlewicz, biuro prasowe OPZZ

aktualizacja (RP)