Piotr Duda zapowiedział w środę, że "Solidarność" będzie cały czas zbierała podpisy pod projektem, do momentu aż ustawa nie zostanie podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Kowalczyk: projekt nie zostanie odrzucony w pierwszym czytaniu
Do inicjatywy odniósł się w środę w Polsat News szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Powiedział, że rząd patrzy na nią "z zainteresowaniem, jak na każdą inicjatywę obywatelską".
- Deklarujemy, że na pewno tak jak nad każdą inicjatywą obywatelską
pochylimy się (nad tym) i nie zostanie odrzucone w pierwszym czytaniu -
powiedział.
- To jest postulat, który wychodzi naprzeciw kobietom
pracującym w supermarketach - zaznaczył też Henryk Kowalczyk. Jego
zdaniem ludzi "warto zainteresować innymi formami spędzania wolnego
czasu" w niedzielę, niż robienie zakupów.
Zdaniem Kowalczyka
"doświadczenia pokazywały", że nawet po zamknięciu sklepów w niedzielę
"nie musi spadać sprzedaż". Minister powołał się na dane, że gdy w
którymś roku objęte zakazem handlu Święto Trzech Króli wypadło w
niedzielę, "to sprzedaż w piątek i sobotę przed tym świętem była
większa, niż w poprzednim roku przez trzy dni - piątek, sobotę i
niedzielę".
7 niedziel handlowych w roku
Zgodnie z obywatelskim projektem, w niedzielę mogłyby być otwarte stacje benzynowe, kwiaciarnie, małe piekarnie czy osiedlowe sklepy, pod warunkiem, że za ladą stanie ich właściciel.
Projekt zakłada też między innymi ustanowienie siedmiu niedziel handlowych w ciągu roku, byłyby to niedziele poprzedzające Boże Narodzenie oraz Wielkanoc, a także okresy, w których organizowane są wyprzedaże.
Ekspert: zakaz handlu w niedziele wprowadzać stopniowo
Obywatelski projekt ustawy ograniczającej handel w niedzielę
cywilizuje rynek pracy, ale ma też ma liczne słabości, a ich
wprowadzenie może negatywnie wpłynąć na gospodarkę, ocenia dr Bartłomiej
Biga z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Proponuje stopniowość we
wprowadzaniu wolnych niedziel.
- Idea ta cieszy się poparciem
wielu środowisk, w tym Kościoła oraz rządu. Wprowadzenie w życie
niektórych zapisów ustawy w brzmieniu zaproponowanym przez inicjatorów –
"Solidarność" – może mieć jednak szereg negatywnych konsekwencji.
Ponadto Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki
społecznej, ostrzega, że wprowadzenie ograniczeń już od początku 2017
roku może okazać się niemożliwe" - mówi Biga w komentarzu. Jak dodaje,
zaproponowany projekt ma "liczne słabości, czego świadomość mają nawet
sami jego twórcy".
"Widmo redukcji zatrudnienia"
Zdaniem
eksperta, łatwo wskazać szereg argumentów, które ze społecznego punktu
widzenia przemawiają za ograniczeniem handlu w niedzielę. Jak podkreśla,
przyczyniłoby się to zapewne do "ucywilizowania rynku pracy oraz
sprzyjałoby budowaniu spójności społecznej".
- Koronnym argumentem przeciwników ograniczania handlu w niedziele
jest natomiast widmo redukcji zatrudnienia. Trzeba jednak podkreślić, iż
wbrew czarnym scenariuszom skala zwolnień byłaby znacząco niższa niż
1/7 ogółu zatrudnionych, gdyż wzrósłby popyt na pracę w pozostałe dni
tygodnia. Większa liczba kupujących od poniedziałku do soboty nie
uchroniłaby jednak branży przed redukcją zatrudnienia o nawet 100
tysięcy osób. Choć liczba ta stanowi jedynie ok. 2,5 proc. pracowników
handlu, to skala zwolnień byłaby znaczna. Trzeba bowiem pamiętać, że w
skali całej gospodarki branża ta generuje co czwarte miejsce pracy -
uważa Biga.
Dodaje, że ten negatywny efekt może być jednak zminimalizowany w przypadku rozłożenia zmian w czasie.
- Projekt "Solidarności" zakłada wprowadzenie ograniczeń w prawie wszystkie niedziele w roku (...). Nagłe pojawienie się czterdziestu kilku dodatkowych dni z ograniczonym handlem byłoby jednak dla sektora handlowego szokiem. Z tego powodu lepszym rozwiązaniem byłoby stopniowe zwiększanie liczby "wolnych niedziel". Przykładowo, w pierwszym roku jednej w miesiącu, po roku dwóch, aż do objęcia ograniczeniem handlu wszystkich w perspektywie trzech lat - proponuje ekspert. Zgodnie z projektem w ciągu roku ma być siedem tzw. niedziel handlowych. Sklepy miałyby być czynne m.in. w niedziele poprzedzające Boże Narodzenie oraz Wielkanoc, a także w okresach, w których organizowane są wyprzedaże. Ekspert podkreśla, że warte rozważenia jest także początkowe ograniczenie godzin pracy w niedziele (np. 8.00-16.00), a dopiero później wprowadzanie dalej idących zakazów.
Źródło: Marketnews24.pl
aktualizacja (RP)