W sektorze spożywczym w Polsce zatrudnionych jest ok. 960 tysięcy pracowników. Mogą się oni zrzeszać w 9 sekcjach branżowych należących do Krajowego Sekretariatu Przemysłu Spożywczego NSZZ Solidarność. W tych zakładach, w których działa związek zawodowy, łatwiej jest podpisać z pracodawcą porozumienie regulujące te kwestie - podkreśla związek i podaje przykład. W firmie Danone w Bieruniu od wielu lat funkcjonuje Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy, w którym znajdują się zapisy dotyczące dodatków do wynagrodzenia za pracę w dni świąteczne oraz na trzeciej zmianie.
Eugeniusz Święcicki, szef Solidarności w tej firmie oraz wiceprzewodniczący Krajowej Sekcji Przemysłu Mleczarskiego, Spirytusowego i Koncentratów Spożywczych NSZZ Solidarność podkreśla, że pracodawca próbował narzucić swoje rozwiązania, ale były one bardzo niekorzystne dla pracowników.
- Związek był wówczas słaby i pracodawca wypowiedział nam układ zbiorowy, ale odbudowaliśmy się, komisja zakładowa znów zaczęła działać i wynegocjowaliśmy nowy dokument - mówi Eugeniusz Święcicki.
Umowy zamiast śmieciówek
Zdaniem Mirosława Nowickiego, przewodniczącego Krajowego Sekretariatu Przemysłu Spożywczego NSZZ Solidarność innym problem branży jest zatrudnianie pracowników z agencji pracy tymczasowej.
W kilku koncernach m.in. w Mars Polska, Nestle, Zakładach Mięsnych Morliny i w British American Tobacco Polska w Augustowie związkowcy skłonili pracodawcę, by osoby z agencji zatrudniał na podstawie umów o pracę.
Jak informuje Grzegorz Szumer, szef Solidarności w koncernie Mars Polska na Mazowszu, w ciągu ostatnich kilku miesięcy na podstawie umów o pracę w tej firmie zatrudnionych zostało 70 osób. Większość z nich rozpoczynała pracę jako pracownicy agencji pracy tymczasowej.
Mentor przed emeryturą
Mirosław Nowicki podkreśla, że w większości zakładów z tej branży praca jest bardzo ciężka, wielu pracowników będzie miało problemy, żeby dopracować do emerytury. W spółce Sudzucker we Wrocławiu związkowcy wspólnie z pracodawcą znaleźli rozwiązanie tego problemu.
– Pracownik, który ma dwa lata do emerytury, zostaje mentorem. Dostaje pod opiekę młodego pracownika, któremu ma przekazać swoją wiedzę. W ten sposób przez dwa lata na jednym stanowisku pracują dwie osoby, po tym okresie młody pracownik jest przygotowany do pracy, a starszy spokojnie może odejść na emeryturę - informuje Stanisław Lubaś, przewodniczący Sekcji Krajowej Przemysłu Cukierniczego NSZZ Solidarność.
Mogą się odwołać
Normą, zwłaszcza w międzynarodowych koncernach zajmujących się produkcją żywności, są coroczne, nie zawsze sprawiedliwe oceny pracowników.
- Pracownik, który otrzyma niską ocenę, bardzo często jest naturalnym kandydatem do zwolnienia - mówi Mirosław Nowicki. W firmie Bunge Polska w Kruszwicy związkowcom z Solidarności udało się powołać zespół odwoławczy od tych ocen. Jak podkreśla Jan Dybicz, przewodniczący związku w tej firmie, pracownik, który nie zgadza się z oceną, może poprosić komisję zakładową o pomoc. Związkowcy sprawdzą, dlaczego pracodawca ocenił go w taki, a nie inny sposób. Jeżeli uznają, że ocena jest niesprawiedliwa, doprowadzą do jej zmienienia.
Wywalczyli podwyżki
Zarobki w branży są zróżnicowane.
- Najmniej w sektorze zarabiają pracownicy zakładów mięsnych, mimo że firmy te przynoszą spore zyski - informuje Mirosław Nowicki.
Tak było w Zakładach Mięsnych Agryf w Szczecinie. Jednak pod koniec ubiegłego roku pracownicy tej firmy postanowili upomnieć się o wyższe płace. Rozpoczęli przygotowania do strajku. Do akcji protestacyjnej nie doszło, ponieważ dzień przed jej rozpoczęciem pracodawca zgodził się na wzrost płac.
- Pracownicy firmy dostali znaczące podwyżki, pensje zasadnicze wzrosły o 11 proc. średniej zakładowej - mówi Nowicki.
Rozmawiają z pracodawcami
Wiele problemów, jakie pojawiają się w tej branży można rozwiązać tylko na szczeblu krajowym, prowadząc dialog z pracodawcami. Związkowcy z Solidarności w tych rozmowach systematycznie biorą udział. Ważnym sukcesem związkowców jest doprowadzenie do podpisania porozumienia z producentami słodyczy na szczeblu krajowym.
- Porozumienie dotyczy ograniczenia produkcji towarów dla gigantów handlowych pod ich markami - mówi Mirosław Nowicki.
Podkreśla, że to ważne, bo w praktyce rezygnacja z marki własnej oznacza obniżenie ceny produktu i niższe przychody dla producenta lub obniżenie jakości danego towaru.
Jak mówi Eugeniusz Święcicki, jednym z najpilniejszych problemów do rozwiązania jest ograniczenie opłat półkowych pobieranych przez hipermarkety od producentów żywności. Żeby wejść do marketu firmy muszą płacić gigantyczne pieniądze, przekraczające możliwości drobnych producentów.
źródło: pulsHR
aktualizacja (RP) 19.06.2015