Polska Izba Mleka: Ceny mleka mogą spaść do 1,80 zł

12 kwietnia 2023 wróć do listy informacji »

Rozmowa z Agnieszką Maliszewską,

Wiceprezes COGECA, Dyrektor Polskiej Izby Mleka


Janusz Górski: Wiele wskazuje na to, że znaleźliśmy się w korekcie okresu prosperity. Konsumenci kupują bardzo ostrożnie, przetwórcom wyraźnie wzrosły koszty, handel oczekuje obniżki cen. Obniżka w skupie stała się powoli faktem. Jak poważna może być obecna korekta?

Agnieszka Maliszewska: Faktycznie jesteśmy dziś jako sektor mleczarski w dość poważnej sytuacji kryzysowej. Ten moment był zapowiadany już kilka miesięcy wcześniej, kiedy światowe rynki zaczęły nerwowo reagować na wojnę w Ukrainie, drastycznie rosnące ceny gazu, energii elektrycznej i innych. Do tego wysoka inflacja, szczególnie w Polsce mocno zauważalna, stale rosnące koszty produkcji i do końca 2022 roku utrzymująca się na bardzo wysokim poziomie cena surowca spowodowały poważne perturbacje w sektorze mleka. 

To, z czym musimy się liczyć, to spadki cen surowca płacone rolnikom. Prognozuje się, że mogą one spaść nawet do 1,80 zł za litr. Przy cenach prawie 3 zł w przypadku niektórych podmiotów skupowych, które płaciły tyle pod koniec roku, to jest bardzo duża korekta. Ale wiemy dziś, że są spółdzielnie, które nie mają dobrych kontraktów na sprzedaż produktów. Przy wahaniach na rynku OMP, sera, masła ta obniżka może uratować wiele spółdzielni i zakładów mleczarskich. 

Jak Pani ocenia działania zakładów mleczarskich w zakresie pozyskania surowca i obecny gwałtowny spadek na rynku przerzutów surowców? 

W tzw. przerzutach ta cena jako pierwsza zaczęła pikować w dół i to drastycznie. A przypomnijmy, że część mniejszych spółdzielni zdecydowała się na likwidację produkcji i nastawiała się tylko na funkcjonowanie w obszarze skupu i tzw. mleka przerzutowego. To załamanie cen było dla nich bardzo odczuwalne. Na razie surowca nie brakuje, widać też, że w innych krajach UE odnotowano niewielkie wzrosty produkcji mleka. Do niedawna tylko Polska i Irlandia miały dodatni wskaźnik w produkcji. Dziś do tego grona dołączyło jeszcze kilka krajów. Niemniej jednak trzeba pamiętać o kilku bardzo ważnych elementach w obszarze strategii produkcji europejskiego mleka. Po pierwsze zmniejsza się liczba gospodarstw rolnych, w tym mlecznych. Europa się starzeje, europejski rolnik także. A nie obserwujemy szczególnych zachęt dla młodych rolników. Unijna nowa WPR nagradza w dużym stopniu gospodarstwa małe i średnie. Pamiętać jednak trzeba, że dziś zarobić można na skali produkcji. Rolnictwo musi być opłacalne dla rolników, ponieważ to bardzo ciężki kawałek chleba. Szczególnie rolnictwo w produkcji mleka. Dlatego unijna polityka powinna skupić się na stosowaniu szeregu zachęt dla młodych ludzi, którzy zdecydują się na przejmowanie gospodarstw. Ale przy tym nie może zabraknąć także zachęt do zakładania lub zrzeszania się w spółdzielnie, bo te formy biznesu w dobie kryzysu radzą sobie zupełnie dobrze. O tym między innymi mówimy Komisji Europejskiej jako Copa-Cogeca. Ten zespół naczyń powiązanych jest modelem, który w Europie jest dziś najpopularniejszy w agrobiznesie. I choć nam się często wydaje, że jest to postkomunistyczny relikt, to warto pamiętać, że pierwsze spółdzielnie mleczarskie w Polsce powstawały jeszcze przed pierwszą wojną światową. 

Czy gwałtowny wzrost kosztów będzie zjawiskiem trwałym i czy należy oczekiwać upadłości niektórych mniejszych i słabszych finansowo firm mleczarskich? Komu grozi taki scenariusz? Jaka będzie jego skala?

Obawiam się, że wzrost kosztów produkcji (opakowania, energia, gaz, koszty pracownicze, komponenty do produkcji, transport itd.) będą niestety rosły dokładnie tak, jak rośnie dziś inflacja. A u nas rośnie wyjątkowo szybko i mam wrażenie, że zupełnie bez jakiejkolwiek kontroli. Każdy element produkcji zwiększył się w dość poważny sposób. Mleczarnie oceniają, że koszty produkcji wzrosły w niektórych obszarach nawet o 70%. Warto przy tym dodać, że te koszty przetwórcy mleka przenieśli na konsumentów dotychczas tylko w ok. 20%. Zatem nie trudno wydedukować, że w okresie kryzysu jedynym beneficjentem tego są sieci handlowe, które nieustannie żądają coraz większych rabatów w mleczarniach. Wydaje mi się, że to najwyższy czas na to, by przy jednym stole posadzić sieci handlowe, przetwórców i rolników i pokazać wszystkie karty na stole. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy z tego łańcucha musi zarobić, ale nie może się to odbywać kosztem rolników i przetwórców. Musimy się szanować. 

Jakie są możliwości przyjmowania na siebie wzrostu kosztów przez poszczególnych uczestników łańcucha produkcji, przetwórstwa i handlu? Kto powinien wziąć na siebie ten ciężar, skoro konsumenci wyczerpali swoje możliwości i płacą znacznie więcej za produkty w sklepie?

Już dziś konsument w zdecydowanej większości dokonuje zakupów przez pryzmat zawartości portfela. To widać po drastycznych spadkach w udziale sprzedaży produktów organicznych, eko itd. Półka premium jest bardzo duża, ale liczba klientów po nią sięgających znacząco się skurczyła. Trzeba przy tym pamiętać, że jesteśmy na jednolitym rynku i w polskich sklepach mamy dziś produkty z różnych krajów, gdzie kryzys też jest mocno zauważalny. Wszędzie koszty produkcji są wysokie. Dodatkowo możemy spodziewać się, że po podpisaniu umowy o wolnym handlu z krajami Mercosur może zalać nas fala produktów z tych krajów. A one zapewne będą dużo tańsze. 

Musimy zatem przygotować się na kolejne miesiące dość trudnej sytuacji, która dotknie tak rolników, jak i przetwórców. Obawiam się, że część zakładów, które miały niewielkie zapasy finansowe i mało zdywersyfikowaną sprzedaż, może tego kryzysu nie przerwać. Obym się myliła. 

Przed jakimi dylematami krótko- i długoterminowymi stoją zakłady mleczarskie, biorąc pod uwagę całokształt problematyki ich działania na rynku?

Na pewno redukcja kosztów tam, gdzie się da, i poszukiwanie nowych rynków zbytu. Ten okres kryzysu to także duże wyzwanie dla organizacji branżowych, które muszą wspierać firmy w tym czasie. Dlatego jako Polska Izba Mleka intensyfikujemy nasze działania w obszarze wsparcia eksportu. To, co robiliśmy od lat, dziś jeszcze mocniej staje się codziennością naszego działania. Nawiązaliśmy bardzo ścisłą współpracę z PAIH-ami, szczególnie w Azji i Ameryce Południowej, aby tam szukać nowych kontaktów dla naszych firm. Ruszają Chiny, gdzie od lat prowadzimy bardzo skuteczną kampanię promocyjną Trade Milk, która ogromnie wspiera budowanie naszego wizerunku w tym kraju. Ale i tam w czasie pandemii dużo się zmieniło i dlatego za chwilę ruszamy z cyklem szkoleń na temat zmian na rynku chińskim.