Nie jest tajemnicą w środowisku mleczarskim, że spółdzielnia w Rypinie miała problemy i że miała być „na sprzedaż”, co oznacza gotowość przyłączenia się – oczywiście na korzystnych dla niej warunkach. O tym mówiło się od pewnego czasu. Z drugiej jednak strony warunki przejęcia rzadko są satysfakcjonujące: prezesi największych mleczarni przyznawali w rozmowach z Forum Mleczarskim już kilka lat temu, że mało jest atrakcyjnych obiektów do przejęcia. Atrakcyjni są bowiem dostawcy i wykwalifikowana kadra, a nie ściany budynków czy maszyny do produkcji.
Najważniejsze jest mleko. Zakłady przetwórcze w opinii mleczarzy
powinny mieć możliwość jak największego wolumenu mleka do przetworzenia w
jednym miejscu. Dlatego dodatkowy zakład jeśli położony jest daleko –
jest obciążeniem. Zakład w Rypinie był natomiast atrakcyjny zwłaszcza
dla mleczarni Sierpc (OSM) z racji deficytu jej gruntu. Szkoda, że ta
możliwość przyłączenia w ramach wewnątrz spółdzielczych procedur nie
powiodła się.
Prawdą jest też, że dopóki sytuacja nie jest paląca, nikt nie chce
się z nikim łączyć. Oznacza to bowiem utratę samodzielności, koniec
samodzielnej polityki produktowej, utratę stanowisk, a niekiedy dłuższą
drogę wiodącą w końcu do zamknięcia zakładu. O tej ostatniej możliwości
nikt nie chce mówić, bo to temat wrażliwy społecznie. Nie mówiąc o
zapasach, w tym wypadku mleka w proszku i serów.
Z doniesień Tygodnika Poradnika Rolniczego wynika, że zaległości
liczone są w milionach, a opóźnienia w płatnościach nawet 4-miesięczne.
Lista partnerów zainteresowanych losem zakładu albo dostawców jest
dłuższa i obejmuje tylko teoretycznie mleczarnie: Sierpc (OSM), Grupę
Polmlek (choć naszym zdaniem ta lista jest dłuższa). Wiadomo, że
najlepiej zorientowanym z racji położenia była mleczarnia w Sierpcu, ale
jej oferta nie była przyjęta. Negocjacje z Grupą Polmlek zostały zaś
przerwane. W takich sytuacjach często pojawiają się wątpliwości związane
z finansowymi trupami w szafie.
Internet huczy od plotek o niewłaściwym zarządzaniu i złych
intencjach. Prawda jest zwykle bardziej prozaiczna. Rozwarcie nożyc
między cenami tłuszczu i białka powoduje gwałtowny wzrost kosztów
surowca, a spółdzielnie mleczarskie rzadko kiedy przekraczają 2%
rentowność. Wie to każdy, kto zarządzał mleczarnią i musiał tłumaczyć
rolnikom domagającym się wyższych cen surowca jak trudna jest sytuacja
na styku z handlem przy morderczej konkurencji wewnątrz mleczarskiej.
aktualizacja (RP)